W poniedziałek na tureckich wodach terytorialnych utworzył się korek z 19 tankowców, które zakotwiczyły się w cieśninach Bosfor i Dardanele po wprowadzeniu przez Unię Europejską i kraje G7 pułapu cenowego na rosyjską ropę.
Poinformował o tym "Financial Times", powołując się na dane od brokerów żeglugowych i handlowców naftowych. Jeden z nich przekazał, że pierwszy tankowiec przybył 29 listopada i do tej pory czeka.
Cena maksymalna, która została wprowadzona 5 grudnia, zabrania tankowcom ładującym rosyjską ropę ubezpieczania towarów transportowanych na Zachód, jeśli cena ropy przekracza pułap 60 dolarów za baryłkę. Po wejściu w życie tych ograniczeń władze w Ankarze zażądały od armatorów przedstawienia dowodu ubezpieczenia ropy.
Większość ropy na statkach u wybrzeży Turcji pochodzi z Kazachstanu. Surowiec z tego kraju trafia rurociągiem do Rosji i nie podlega zachodnim sankcjom.
Limit cen ropy. Rosja grozi odwetem
Pułap cenowy na ropę ma wpłynąć na budżet Kremla i ograniczyć Rosji możliwości finansowania wojny przeciwko Ukrainie, która od 24 lutego broni się przed rosyjską inwazją.
Władze w Kijowie uważają, że ustalona przez Zachód cena rosyjskiej ropy powinna wynosić 30 dolarów za baryłkę, a nie 60.
Rosja ostrzegała wcześniej, że nie będzie sprzedawać ropy na warunkach przewidzianych pułapem cenowym, nawet jeśli będzie zmuszona do ograniczenia wydobycia. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że Moskwa "nie zamierza uznać żadnych pułapów cenowych" i zapowiedział działania odwetowe. – Decyzja jest w przygotowaniu – dodał.
Bloomberg i "Financial Times" donoszą, że aby ominąć sankcje, Rosja zdążyła zbudować potężną flotę zastępczą tankowców, które mają wywozić ropę z kraju.
Czytaj też:
Koszty wojny na Ukrainie. Orban: Prezydent Macron ma rację