Na początku grudnia w rozmowie z telewizją CBS Macron stwierdził, że Unia Europejska i Stany Zjednoczone ponoszą inne koszty za sytuację na Ukrainie. Przekonywał też, że konsumenci w krajach UE są zmuszani do płacenia wysokich cen za energię dostarczaną z USA, co negatywnie wpływa na wzajemne stosunki i konkurencyjność krajów europejskich.
"Prezydent Emmanuel Macron ma rację: koszt wojny rosyjsko-ukraińskiej nie jest taki sam po obu stronach Atlantyku. Jeśli chcemy, aby europejski przemysł przetrwał, musimy szybko zareagować na europejski kryzys energetyczny. Najwyższy czas na ponowną ocenę sankcji" – napisał w mediach społecznościowych premier Węgier Viktor Orban.
Węgry zwolnione z embarga na rosyjską ropę
W poniedziałek weszło w życie embargo na dostawy rosyjskiej ropy drogą morską do UE, państw G7 i Australii. Kraje zachodnie uzgodniły pułap cenowy na rosyjską ropę w wysokości 60 dolarów za baryłkę. Unijne embargo nie dotyczy ropy importowanej ropociągami, co umożliwia Węgrom sprowadzanie surowca rurociągiem Przyjaźń.
– Zostaliśmy zwolnieni z limitu cen rosyjskiej ropy – poinformował w poniedziałek szef MSZ Węgier Peter Szijjarto. Tłumaczył, że rząd Orbana "nie rozpatruje kwestii dostaw energii z ideologicznego czy politycznego punktu widzenia". Jak dodał, kraj powinien kupować tyle ropy i gazu, ile potrzebuje jego gospodarka.
– Węgry otrzymują większość dostaw ropy rurociągiem Przyjaźń i nie widzą dla tego alternatywy, ponieważ inne źródła i trasy nie mogą zapewnić dostaw surowca w wystarczających ilościach – powiedział Szijjarto.
Pułap cenowy na ropę ma wpłynąć na budżet Kremla i ograniczyć Rosji możliwości finansowania wojny przeciwko Ukrainie, która od 24 lutego broni się przed rosyjską inwazją.
Czytaj też:
Embargo na rosyjską ropę wchodzi w życie. Kreml zapowiada odwetCzytaj też:
Miedwiediew do Zachodu: Zaopatrzcie się w sznapsa, koce i bojlery