"Rzeczpospolita" podała że lider Platformy Obywatelskiej otrzymał ochronę funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa. Decyzję w tej sprawie miał podjąć minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński. Gazeta powołuje się na źródła w kierowanym przez polityka PiS resorcie. Informację o objęciu Tuska ochroną "Rzeczpospolita" potwierdziła także w samej Platformie Obywatelskiej.
"Według naszych informacji Tuska chroni funkcjonariusz, który ochraniał go, kiedy Tusk piastował funkcję szefa Rady Europejskiej" – czytamy na portalu rp.pl.
Grabiec: Nowy sygnał od policji
– W ostatnim czasie, przed okresem świątecznym, pojawił się zupełnie nowy sygnał ze strony policji o konkretnym zagrożeniu, o którym wcześniej nie wiedzieliśmy. Dlatego zwróciliśmy się z odpowiednim, formalnym wnioskiem do SOP. Wniosek ten został rozpatrzony pozytywnie – powiedział w rozmowie z WP rzecznik Platformy Jan Grabiec,
– W ostatnim czasie słyszeliśmy o groźbach i niebezpiecznych sytuacjach, które miały miejsce. Informacje w tej sprawie uzyskaliśmy od samej policji, która poinformowała nas o konkretnym zagrożeniu. To właśnie sygnały ze strony policji przesądziły o przyznaniu przewodniczącemu Donaldowi Tuskowi ochrony służb państwowych – dodał polityk.
Rzecznik PO został też zapytany, dlaczego partia nie zdecydowała się o zatrudnieniu prywatnej ochrony dla swojego lidera. – Podczas wielu publicznych wystąpień przewodniczącego Tuska organizowaliśmy oczywiście na własną rękę adekwatną ochronę dla wszystkich uczestników tych spotkań. Ale w ostatnim czasie usłyszeliśmy o zagrożeniu, któremu prywatna ochrona może nie podołać i może nie zapewnić pełnego bezpieczeństwa. Służby państwowe i policja mają jednak dużo większy dostęp do niezbędnych informacji, a ich wiedza o potencjalnym zagrożeniu jest większa. To, jak sądzę, przesądziło o przyznaniu ochrony SOP – wyjaśnia Jan Grabiec.
Czytaj też:
Siemoniak: Donald Tusk jest ogromnym atutem opozycji