W czwartek Biały Dom w Waszyngtonie poinformował, że po telefonicznej rozmowie prezydenta USA Joe Bidena z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem zapadła decyzja o kolejnych dostawach sprzętu dla Kijowa. Jednocześnie przywódcy potwierdzili wsparcie w kwestii zaopatrzenia ukraińskich wojsk w systemy obrony powietrznej w obliczu kolejnych rosyjskich ataków rakietowych i z użyciem dronów na infrastrukturę krytyczną na terytorium Ukrainy.
Co więcej, w trakcie rozmowy Scholz i Biden zadeklarowali dalsze wsparcie finansowe, humanitarne, militarne i dyplomatyczne "tak długo, jak będzie to potrzebne". W związku z tym, Stany Zjednoczone przekażą Ukrainie wozy bojowe Bradley, a Niemcy – wozy bojowe Marder.
Przypomnijmy, iż pod koniec grudnia ub.r. USA ogłosiły przekazanie Ukraińcom Patriotów. Niemcy dołączą tym samym do Stanów Zjednoczonych, jeżeli chodzi o dostarczenie Ukrainie dodatkowej baterii obrony przeciwlotniczej.
"Podwójny sygnał"
Według dziennika "Der Tagesspiegel", decyzja o przekazaniu Ukrainie przez Zachód kolejnych dostaw broni to "podwójny sygnał dla Kijowa i Moskwy: dla Ukrainy jest to »noworoczny prezent«, a dla Putina – »policzek«". Publicyści gazety ocenili również, iż przekazany sprzęt "zmieni wkrótce układ sił na polu walki".
"Rosja nadal jest lepsza pod względem liczby żołnierzy czy sprzętu, ale jakościowo lepiej wypada już Ukraina. Obie siły walczą teraz na tym samym poziomie, co oznacza dramatyczne przesunięcie układu sił od lutego 2022 roku, czyli od początku wojny" – czytamy w tekście "Der Tagesspiegel", na który w piątek powołał się portal dw.com.pl.
Zdaniem komentatorów, nadrobienie błędu nie będzie łatwym zadaniem dla przywódcy Federacji Rosyjskiej Władimira Putina.
Czytaj też:
Niemieckie uzbrojenie dla Ukrainy. "Die Welt": Scholz działa tylko pod presjąCzytaj też:
"Rosja zrobi to samo". Wołodin grozi Niemcom odwetem