Pamiętają państwo zasady zabawy? Muszę wskazywać swoich faworytów z grona, które zostało wyróżnione nominacjami przez Akademię Filmową. Nie jest to próba odgadnięcia przyszłości, ale mój subiektywny ranking oscarowy. Tak jak opisałem poniżej, głosowałbym, gdybym miał okazję.
Zacznijmy od matematyki. Tegoroczni przodownicy, jeśli idzie o liczbę nominacji, to filmy „Wszystko wszędzie naraz” (11), „Na zachodzie bez zmian” oraz „Duchy Inisherin” (po 9). „Elvis” (8) i „Fabelmanowie” (7). Przeanalizujmy te przypadki. „Duchy Inisherin” Martina McDonagha zasługują na wyróżnienia, bo to dobry film. „Fabelmanowie” mieli świetne recenzje, Akademia kocha Stevena Spielberga oraz opowieści o tym, jak ważne jest kino. „Na Zachodzie bez zmian” to według mnie film zastępczy – nie chciało się w czasach wojennych nominować świetnego ukraińskiego „Klondike”, to trzeba się zadowolić niemieckim ersatzem, czyli efektowną, acz przekręcającą sens oryginału ekranizacją słynnej powieści Remarque’a. „Elvis” miał nienajlepsze recenzje i jest filmem nierównym, ale Akademia ma najwyraźniej słabość i do Baza Luhrmanna, i do Elvisa, choć ominęła jeden z najmocniejszych punktów filmu, czyli Toma Hanksa w roli pułkownika Parkera.
„Wszystko wszędzie naraz” to największe zaskoczenie tegorocznego sezonu oscarowego – jak to możliwe, że kolorowy żart, sklejony z motywów kina gatunków i wyglądający jak przeciągnięty epizod serii „Rick i Morty”, otrzymał aż 11 nominacji? (Tyle co „Ojciec chrzestny”, „Szeregowiec Ryan” czy „Amadeusz”). Odpowiem: A jak to możliwe, że tyleż nominacji miał kilka lat temu fatalny „Joker”? Odpowiedź jest prosta: trzeba zrobić film modny albo taki, przy okazji którego członkowie Akademii będą mogli tanim kosztem wkupić się w łaski wpływowych lobby. „Joker” był marksistowskim wywodem na temat złych bogaczy i biednych skrzywdzonych przestępców (film modny). „Wszystko wszędzie naraz” to okazja do nagrodzenia licznych przedstawicieli chińskiej mniejszości w USA, wychwalania girl power (a właściwie woman power) oraz – rzecz niebagatelna – ukłonu w stronę lobby LGBT+. Przesłanie filmu duetu Danieli jest bowiem następujące: wszechświat przestanie istnieć, jeśli wyrodna matka nie zaakceptuje faktu, że jej córka jest lesbijką (upraszczam, ale niewiele).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.