Tusk podczas spotkania w Żywcu mówił m.in. o środkach z Krajowego Planu Odbudowy oraz fiasku projektu wspólnej listy opozycji.
KPO po zmianie władzy
Były premier stwierdził, że Polska otrzyma pierwsze środki z KPO dopiero wtedy, kiedy PiS straci władzę w kraju. Jego zdaniem, "te pieniądze czekają na zmianę władzy, bo zmiany polityki chyba się nie doczekamy".
– Coraz więcej Polek i Polaków rozumie, że jeżeli nie zakończymy tych złych, smutnych ośmiu lat, to być może na końcu jednym zadowolonym będzie premier Morawiecki. Bo on wiedział, że będzie inflacja, wtedy, kiedy mówił wszystkim Polkom i Polakom: "nie będzie inflacji", Mówił te słowa i tego samego dnia kupował papiery wartościowe, które zarabiają na inflacji – powiedział Tusk.
Szef PO powiedział, że premier Morawiecki tylko w tym roku ma zarobić dzięki inflacji "300 tysięcy złotych". Z tego względu szef rządu ma być niezainteresowany walką z rosnącymi cenami.
– Ten biznes za dobrze kręci – powiedział Tusk.
PSL i Hołownia ukarani?
Dalej były premier odniósł się do niepowodzenia forsowanego przez niego projektu jednej listy partii opozycyjnych. Jak powiedział, ci politycy, którzy nie chcieli wspólnej listy "dostaną od wyborców naprawdę srogie baty".
– Chcę powiedzieć jedno: jeśli oni w najbliższych dniach nie zrozumieją, że trzeba to robić natychmiast, to wyborcy zdecydują. Już za kilka miesięcy zobaczycie to w sondażach, na dwa-trzy miesiące przed wyborami - że ci, którzy chcą tylko wejść, tylko być - oni znikną – powiedział.
Jednocześnie lider PO jest przekonany, że to jego ugrupowanie wygra wybory.
– My wygramy te wybory, chyba że popełnimy jakiś zasadniczy błąd. Uważam, że mniejsze partie opozycyjne, tak długo jak będą sobie działały na zasadzie "nie jesteśmy od wygrywania, chcemy być, chcemy wyjść", to będą kłopotem. Jak się z nimi spotykałem, namawiałem ich do tej jednej listy - od pierwszego dnia, dlatego, że wszędzie słyszę to od ludzi – powiedział.
Czytaj też:
"Ten człowiek w życiu słowa prawdy nie powiedział!". Morawiecki uderza w TuskaCzytaj też:
Tusk w Katowicach. Chce wydobywać polski węgiel i przenieść ministerstwo na Śląsk