„Od kilku lat w Polsce realizowana jest wielka kampania w obronie pamięci o rzezi wołyńskiej. Jednak rząd w Warszawie i związane z nim organizacje prawicowe prowadzą politykę, nakierowaną na sojusz ze współczesnymi następcami banderowców na Ukrainie” – pisze Władysław Malcew z portalu Rusvesna. Rosyjski dziennikarz podaje przykłady współpracy polskich narodowców i ukraińskich nacjonalistów. Pod koniec sierpnia w Kijowie została odbyła się konferencja poświęcona prawnej i instytucjonalnej spuściźnie państw, powstałych na gruzach Imperium Rosyjskiego. Wydarzenie zorganizowała Fundacja Niepodległościowa, realizując tym samym grant polskiego MSZ. Malcew zwraca uwagę na fakt, że wśród moderatorów konferencji znalazło się nazwisko Olesia Szewczenki, działacza ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego, który w latach 1997-2000 był zastępcą przewodniczącego Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. „Tej samej banderowskiej partii, której Polska obecnie przypisuje odpowiedzialność za rzeź wołyńską 1943 roku” – uściśla rosyjski dziennikarz.
Konferencja w Kijowie była częścią cyklu debat pod hasłem „Rozbite imperium”. Okazją do dyskusji jest „stulecie odzyskania niepodległości przez państwa powstałe po upadku Imperium Rosyjskiego”. Takie ujęcie tematu nie może podobać się w Rosji. Władysław Malcew, próbując zwrócić uwagę na niebezpieczne z punktu widzenia Kremla zainteresowanie ukraińskich nacjonalistów wymierzoną w Rosję współpracą z Polską, cytuje facebookowy wpis lidera UNA-UNSO. Igor Mazur, linkując na swoim profilu do zapowiedzi konferencji, dodaje od siebie: „Bałtycko-czarnomorski sojusz państw może skutecznie przeciwdziałać Moskwie”. Rosyjski dziennikarz przywołuje też wypowiedź dowódcy pułku „Azow” oraz przywódcy nacjonalistycznej partii Korpus Narodowy Andrieja Bileckiego. Wypowiedź, która może pozytywnie zaskoczyć tę część polskiego społeczeństwa, jaka z ukraińskim nacjonalizmem kojarzy sobie jedynie zbrodnię wołyńską: „Powstanie sojuszu bałtycko-czarnomorskiego, którego centrum powinny stać się Ukraina i Polska – to mechanizm, który może skutecznie przeciwstawić się wszelkim zewnętrznym zagrożeniom, przede wszystkim zaś Rosji”.
Malcew szeroko opisuje współpracę polskich nacjonalistów z ONR, Niklota czy Szturmu z działaczami ukraińskiego Azowa, dla której punktem wyjścia jest idea Międzymorza. Na początku września w Warszawie odbyła się poświęcona tej idei konferencja pt. „Strategia współpracy państw Międzymorza w warunkach wojny hybrydowej”. Rosyjski dziennikarz dziwi się, że polscy nacjonaliści nieszczególnie reklamowali to wydarzenie na swoich stronach. W domyśle, jak wydaje się sugerować autor: współpraca z ukraińskimi nacjonalistami wciąż nie jest w polskim ruchu narodowym powodem do dumy. „O konferencji zrobiło się głośno dopiero za sprawą wypadku samochodowego, w którym, wracając właśnie z Warszawy, zginął Aleksander Maslak z Korpusu Narodowego i kilku Ukraińców” – pisze Malcew. Rosyjski dziennikarz zauważa, że w opublikowanym ku pamięci Maslaka filmie pt. „Architekci Międzymorza” pojawia się Damian Duda, lider Legii Akademickiej. To działające w Lublinie stowarzyszenie proobronne, współpracujące z Ministerstwem Obrony Narodowej i wpisujące się w ideę obrony terytorialnej. „I oto związana z polską armią legalna, liczna struktura nawiązała współpracę z Azowem. Z własnej inicjatywy czy na polecenie polskiego MON?” – zastanawia się rosyjski dziennikarz. To, co z jego perspektywy jest potencjalnym zagrożeniem, dla Polski i Ukrainy może być nadzieją na poprawę wzajemnych stosunków. Stosunków, zbudowanych (choć niestety, niezależnie od pamięci narodowej o wołyńskiej tragedii) na silnym fundamencie, złożonym nie tylko ze strachu przed Rosją, ale i z konserwatywnych wartości, co między wierszami przyznaje rosyjski dziennikarz.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.