Niedawno głośno było o grupie kobiet pracujących w Westminsterze, które korzystając ze specjalnej aplikacji, ostrzegały się wzajemnie przed mężczyznami, dopuszczającymi się molestowania. Media donosiły, że nawet 40 parlamentarzystów może być zamieszanych w związaną z tą sprawą aferę, a niektóre przypadki dotyczyły m.in. członków obecnego rządu. Teraz okazuje się, że plotki nie były bezpodstawne.
Winny minister
Michael Fallon został powołany na stanowisko ministra obrony w 2014 roku przez ówczesnego premiera Davida Camerona, a jego pozycją nie zachwiał ani Brexit, ani przejęcie rządów przez Theresę May. Teraz jednak, Fallon podał się do dymisji.
W liście do pani premier May, Fallon napisał: "W ostatnich dniach pojawiły się zarzuty dotyczące posłów, w tym niektóre dotyczące moich zachowań z przeszłości. Wiele z nich było fałszywych, ale zgadzam się, że w przeszłości nie dotrzymałem wysokich standardów, jakich wymaga się od przedstawiciela Sił Zbrojnych, które mam zaszczyt reprezentować. Dlatego rezygnuję z pozycji ministra obrony".
Polityk przyznał się, że niewłaściwie zachował się względem dziennikarki Julii Hartley-Brewer, podczas kolacji w 2002 roku. Fallon miał wielokrotnie kłaść dłoń na kolanach kobiety. Dopiero gdy dziennikarka zagroziła, że publicznie uderzy go w twarz, mężczyzna się opamiętał.
„Ludzie, dajcie sobie spokój”
Sama zainteresowana poskreśla jednak, że nie uważa się za ofiarę i nie ma zamiaru dołączyć się do „polowania na czarownicę”. Dziennikarka stwierdziła, że cała sprawa jest dla niej już dawno zakończona. Ponadto kobieta opublikowała na Twitterze zdjęcie swoich kolan z komentarzem:
"Przeszłam pełen medyczny przegląd dzisiejszego ranka, tak, oba moje kolana są wciąż nienaruszone. Ludzie, dajcie sobie spokój" – napisała na Twitterze.
twitterCzytaj też:
Kevin Spacey oskarżony o molestowanie seksualne. Netflix ogłasza koniec "House od Cards"