Lider, który dokonuje przełomowego kroku, a następnie lekko się cofa i zaczyna przepraszać, przestaje być liderem i traci poparcie. Tak zachował się PiS, gdy po historycznym zwycięstwie cywilizacji życia w postaci wyroku TK o aborcji eugenicznej rozejrzał się wokół i postanowił przekonywać, że wcale nie jest aż tak bardzo za życiem. PiS, który chciał być liderem prawej strony sceny politycznej, zaczął pokazywać, że z własnym elektoratem ma tylko trochę wspólnego. Następnie obraził się, że tenże elektorat zaczął rozglądać się za kimś innym. To tak, jakby w sklepie wciskać klientowi produkt, który mu nie pasuje, a jednocześnie szantażować, że tego konkretnego produktu nie wolno nie kupić.
Negocjacje z terrorystą
Cofnijmy się o trzy lata – do historycznego zwycięstwa sprawy pro-life, gdy Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że liczne artykuły Konstytucji RP uniemożliwiają utrzymanie w prawie eugenicznej selekcji i zabijania chorych dzieci. Powszechna euforia w obozie prawicowym w sposób naturalny zderzyła się z erupcją niezadowolenia ze strony aborcjonistów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.