Uroczystość przekazania władzy w Ministerstwie Obrony Narodowej odbyła się w środę. Odchodzący szef resortu Mariusz Błaszczak z PiS podziękował żołnierzom Wojska Polskiego za dotychczasową służbę na rzecz bezpieczeństwa Polski i rozwoju Sił Zbrojnych RP.
Błaszczak przekazał swojemu następcy mapę Polski z jednostkami wojskowymi, które zostały powołane lub są tworzone, szczególnie na wschód od Wisły. – Liczę, że z tej mapy nie znikną jednostki, które właśnie teraz tworzymy – powiedział do Władysława Kosiniaka-Kamysza (PSL).
Błaszczak oddał władzę w MON. Kosiniak-Kamysz deklaruje współpracę z prezydentem
– To dla mnie niezwykły moment, kiedy rozpoczynam swoją misję. Często powtarzaliśmy trzy główne argumenty świadczące o tym, co zrobić, by Polska była bezpieczna – podkreślił nowy szef MON. – Pierwszym jest wspólnota narodowa, do niej jesteśmy zobowiązani, musimy ją odbudować. Druga kwestia to jest siła w sojuszach. I jest wielka trzecia rzecz, to jest silna, dobrze wyposażona armia – dodał.
Zaznaczył, że jest dumny ze wszystkich, którzy służą Rzeczpospolitej i że mundur żołnierza Wojska Polskiego jest "święty". – Deklaruję jak najlepszą współpracę z prezydentem, bo to jest wspólna odpowiedzialność władzy wykonawczej – oświadczył Kosiniak-Kamysz.
Zwracając się do Błaszczaka zapewnił, że kiedy on będzie przekazywał obowiązki swojemu następcy, na mapie Polski pojawi się jeszcze więcej jednostek WP.
Expose Tuska. Co premier mówił o polskiej armii?
Polska armia będzie dobrze uzbrojona, z poszanowaniem zawartych już kontraktów – zadeklarował premier Donald Tusk podczas swojego expose w Sejmie.
– Nadzór cywilny nad polskim wojskiem – to jest coś dziś naprawdę kluczowego – ten nadzór to przede wszystkim konsekwentne uzbrajanie polskiej armii, z poszanowaniem tych wszystkich i zobowiązań, i kontraktów zawartych przez naszych poprzedników. Ja, oczywiście, wykluczam sytuacje, w których okazałoby się, że jakiekolwiek działania miałyby charakter korupcyjny – oświadczył Tusk.
Wojna na Ukrainie. Sikorski: Polska państwem frontowym, hipotetycznym polem bitwy
Radosław Sikorski, nowy minister spraw zagranicznych, mówił w maju ub.r., że Polska, ze względu na wojnę na Ukrainie, stała się "państwem frontowym i hipotetycznie polem bitwy, dlatego musi przygotować armię do obrony terytorialnej, obrony wybrzeża i przeciwdziałania cyberatakom".
– Jeśli Putin wygra, to będziemy mieli armię rosyjską wokół prawie połowy naszych granic. Poza tym odgraża się, że może użyć broni atomowej, czego nie można zupełnie wykluczyć – ocenił Sikorski.
Polska jest jedynym krajem NATO, który sąsiaduje zarówno z atakującą Rosją (przez obwód królewiecki na północy kraju), jak i broniącą się Ukrainą (na południowym-wschodzie).
Czytaj też:
"Szafy trzeba będzie przeglądnąć". Kosiniak-Kamysz o zmianie rządu