DoRzeczy.pl: W przestrzeni publicznej pojawiły się informacje o tym, że rząd premiera Tuska może podjąć kroki w kierunku wejścia Polski do strefy euro. Czy Berlin będzie w tej kwestii wywierał presję na Polskę?
Prof. Tomasz Grzegorz Grosse: Myślę, że o takich staraniach słyszeliśmy od pewnego czasu. Niektórzy politycy z ugrupowań, które tworzą nowy rząd, sygnalizowali wcześniej, żeby rozważyć przystąpienie do strefy euro. Tu spotykają się pozytywne podejścia dotyczące wejścia Polski do strefy euro ze strony nowego rządu, jak i oczekiwań instytucji europejskich i państw członkowskich, a przede wszystkim Niemiec. Pamiętajmy, że wejście do strefy euro nie jest taką prostą i szybką sprawą. Trzeba przede wszystkim spełnić różnego rodzaju kryteria – ekonomiczne i polityczne, spośród których największym problemem jest zmiana polskiej konstytucji.
A jak wyglądają nastroje w samych Niemczech? Spływające dane dotyczące niemieckiej gospodarki, wydają się bardzo negatywne. Czy w Niemczech czuć zmęczenie rządem Olafa Scholza?
Niemcy mają przynajmniej kilka problemów. Z jednej strony natury ekonomicznej, ale również fiskalnej. Jak wiemy, rząd federalny musi gwałtownie szukać oszczędności ze względu na wyrok Trybunału Konstytucyjnego. To odbywa się kosztem różnego rodzaju cięć m.in. na wydatki społeczne. Druga rzecz – raz po raz odzywają się niesnaski między różnymi ugrupowaniami rządowymi. Dotyczą one właśnie polityki cięć, ale również polityki klimatycznej i polityki europejskiej. Kolejnym problemem są niskie notowania rządu. Społeczeństwo jest rozczarowane rządami koalicji liberalno-lewicowej z różnych względów. Daje się we znaki kryzys energetyczny, inflacja, problemy związane z nadmierną imigracją. Rząd ma również opinię gabinetu mało skutecznego, mało wiarygodnego w rozwiązywaniu różnych problemów. To wszystko powoduje, że jego notowania są faktycznie niskie, a rośnie poparcie dla ugrupowań opozycyjnych, w tym zarówno CDU/CSU, która zrównała się, jeśli chodzi o poparcie dla wszystkich ugrupowań koalicyjnych razem wziętych oraz duże poparcie społeczne ma AFD, powyżej 20 proc. To jak na ugrupowanie skrajne i spoza establishmentu politycznego jest wyraźnym sygnałem, że wyborcy są głęboko rozczarowani.
Czytaj też:
Gen. Polko: To nie są warunki pokojuCzytaj też:
Wąsik: Jeśli będą chcieli nas wsadzić do więzienia, to będziemy więźniami politycznymi