Inny wielki naukowiec, Max Planck, twierdził, że „nauka rozwija się głównie dzięki pogrzebom”. Chodziło mu o to, że starzy profesorowie, którzy z racji wysługi lat rządzą akademiami i kongresami, kurczowo, zgoła sklerotycznie trzymają się mądrości, które sobie wbili do głowy za młodu, choćby nie wiem jak przekonującymi dowodami i odkryciami zasypywali ich badacze kolejnych pokoleń. Musi dopiero taki czcigodny mędrzec zamknąć ostatecznie oczy, by dało się odesłać jego dawno już obalone, naukowe przesądy, do lamusa.
Jeśli ktoś ma ochotę wgłębić się w historię nauki, znajdzie dziesiątki przykładów. Moim ulubionym jest upór, z jakim przez sto z górą lat wszystkie liczące się naukowe autorytety odrzucały teorię, że cholera powodowana jest przez żyjące w brudnej wodzie mikroskopijne, niewidoczne gołym okiem żyjątka, a nie przez „miazmaty”.