Pod koniec listopada 2024 roku asp. sztab. Mateusz Biernacki został zastrzelony przez drugiego policjanta Bartosza Ż. w trakcie pełnienia służby na warszawskiej Pradze-Północ. Jak twierdzi mecenas Bartosz Lewandowski, rodzina zmarłego policjanta nie otrzymała od państwa wsparcia finansowego.
"Ładnie wyglądają deklaracje w mediach i obecność na pogrzebach, ale to wstyd, że wdowa i małe dzieci zostały tak potraktowane" – napisał w serwisie X.
Reaguje minister
Do wpisu adwokata odniósł się minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak. Polityk stwierdził, że nie jest prawdą, iż rodzina zmarłego funkcjonariusza nie otrzymała żadnego wsparcia od państwa.
"Łącznie do tej pory do rodziny policjanta trafiło prawie 95 tys. zł. 20 stycznia 2025 zakończyło się postępowanie szkodowe w wyniku którego rodzina policjanta otrzyma jednorazowe odszkodowanie w wysokości 357 778 zł. Prawdomówność mecenasa w stylu Ordo Iuris!" – napisał Siemoniak na platformie X.
Wpis ministra doczekał się odpowiedzi ze strony Lewandowskiego. Adwokat stwierdził, że szef MSWiA wprowadza opinię publiczną w błąd.
"95 tys? To teraz fakty: A) Ile z tych pieniędzy to były środki, które MUSIELIŚCIE wypłacić i to nie z tytułu śmierci śp. Mateusza, ale dlatego że należały mu się w trakcie służby za życia: 36195,65 zł – ekwiwalent za niewykorzystany urlop; 1940 zł – dopłata do wypoczynku; 715,11 zł – za nadpracowane godziny; 6578,11 – nagroda roczna; 5280 – nagroda KGP. Zrealizowaliście obowiązek wypłaty tych środków Mateusza następcom prawnym. Nikt nikomu łaski nie robił" – wskazał Lewandowski.
Dalej mecenas napisał, że resort, mimo wcześniejszych obietnic, pokrył jedynie niewielką cześć kosztów pogrzebu policjanta. Wypłacił zapomogę dla wdów i sierot w łącznej kwocie 6 tys. złotych oraz nagrodę po zmarłym w wysokości 1496 zł i obowiązkową odprawę pośmiertną w kwocie31259,94 zł.
"Jeśli chodzi o ODSZKODOWANIE, które jest zasadniczym wsparciem dla rodziny (przyznawany na wniosek), to bardzo się cieszę, że decyzja w końcu została wydana. Klientka nic o tym nie wie, ale wierzy, że istnieje w obrocie, bo dowiedziała się o niej z X. I czekała na nią z dwójką małych dzieci, zobowiązaniami i kredytem na głowie 2 miesiące" – podsumował adwokat.
twitterCzytaj też:
Pieniądze dla PiS. Szef PKW jednoznacznie o tym, co powinien zrobić DomańskiCzytaj też:
Nawrocki: Zapalamy znicze, ale nie pochowaliśmy 120 tys. pomordowanych z Wołynia