Prezydent USA Joe Biden kilka razy apelował do izraelskiego premiera, by Siły Obronne Izraela (IDF) nie podejmowały operacji w Rafah – mieście na granicy Strefy Gazy z Egiptem, gdzie przebywa obecnie ogromna ilość Palestyńczyków, którzy musieli uciekać z atakowanej przez izraelską armię północnej części Strefy.
Szacuje się, że chodzi o ponad milion ludzi. Władze Izraela nie zamierzają jednak rezygnować z planowanej od tygodni operacji. Sytuacja jest tym bardziej dramatyczna, że dalej na południe jest już tylko granica z Egiptem, a Kair nie zamierza wpuścić do kraju palestyńskich uchodźców.
Izrael: Będzie ofensywa na Rafah
Benjamin Netanjahu spotkał się w tej sprawie z amerykańskim sekretarzem stanu Antonym Blinkenem. Po spotkaniu premier Izraela opublikował w mediach społecznościowych nagranie, w którym zapowiedział, że Tel Awiw będzie kooperować ze Stanami Zjednoczonymi nad poprawą sytuacji humanitarnej w Strefie Gazy, ale ofensywa na Rafah musi zostać przeprowadzona, ponieważ tylko w ten sposób można ostatecznie pokonać Hamas operujący w Strefie Gazy.
– Nie mamy innej możliwości pokonania Hamasu niż wejście do Rafah i wyeliminowanie pozostałych batalionów na miejscu. Powiedziałem mu też, że zrobimy to ze wsparciem Ameryki, ale jeśli będzie potrzeba, zrobimy to sami – powiedział Netanjahu, dziękując Amerykanom za dotychczasową pomoc polityczną.
Biden miał argumentować we wcześniejszej rozmowie z Netanjahu, że Izrael nie dysponuje możliwą do zrealizowania koncepcją ochrony cywilów przebywających w mieście. "Przypomniał swoje stanowisko, iż operacja militarna nie powinna mieć miejsca bez wiarygodnego i możliwego do realizacji planu zapewniającego bezpieczeństwo cywilów w Rafah" – czytamy w komunikacie Białego Domu po rozmowie polityków.
Czytaj też:
Rosja i Chiny blokują rezolucję ws. Strefy Gazy. "Cyniczne powody"Czytaj też:
Klęska głodu w Strefie Gazy. Izrael blokuje część dostawCzytaj też:
Lipińska radzi emerytom przeprowadzkę do Egiptu. "Bardziej się opłaca"