Tusk chce polować na "agentów Putina" w PiS. "Do Rzeczy" ostrzegało przed tym

Tusk chce polować na "agentów Putina" w PiS. "Do Rzeczy" ostrzegało przed tym

Dodano: 
Premier Donald Tusk przemawia na sali obrad Sejmu w Warszawie
Premier Donald Tusk przemawia na sali obrad Sejmu w Warszawie Źródło: PAP / Paweł Supernak
Donald Tusk chce reaktywować komisję ds. rosyjskich wpływów. Szef rządu planuje "grillować" Jarosław Kaczyńskiego oraz polityków PiS, którym zarzuca rosyjskie wpływy. "Do Rzeczy" od dawna ostrzegało przed takim rozwojem wypadków. W naszym tygodniku pisaliśmy, że komisja PiS zostanie szybko wykorzystana przez KO po zmianie władzy.

Podczas czwartkowej debaty w Sejmie nie brakowało emocji. Premier Donald Tusk w niezwykle ostrym oświadczeniu atakował polityków PiS zarzucając im prorosyjskość. Donald Tusk mówiąc o Prawie i Sprawiedliwości stwierdził, że "mamy do czynienia z rządami partii politycznej, która od wielu lat działa pod wpływem rosyjskich interesów i rosyjskich wpływów". Po tych słowach posłowie PiS zaczęli krzyczeć: "Do Putina!".

– Proszę milczeć. Spotykałem się (z Władimirem Putinem – red.) równie często, jak Lech Kaczyński – grzmiał szef rządu, dodając, że "skończyła się bezradność polskiego państwa i bezkarność, jeśli chodzi o działalność waszych ludzi ze wschodnimi służbami".

Tusk zdecydował też o reaktywacji komisji ds. rosyjskich wpływów. Może ona rozpocząć prace w ciągu kilku tygodni.

Polowanie na agentów. "Do Rzeczy" ostrzegało

Pomysł powołania przez PiS komisji od początku krytykowali publicyści "Do Rzeczy", którzy wskazywali, że będzie ona nieskuteczna zarówno merytorycznie jak i politycznie. Paweł Lisicki podkreślał, że zarówno tryb powołania jak i metody pracy komisji budzą poważne zastrzeżenia. Podkreślał również, że obóz Tuska będzie działał w ten sam sposób co PiS i wykorzysta narzędzia komisji do własnych celów.

"Skoro PiS mógł obsadzić swoimi ludźmi komisję, to to samo zrobią PO i reszta koalicjantów. Jeśli komisja powołana przez PiS mogła ogłosić, że kilku posłów opozycji na czele z Donaldem Tuskiem nie daje rękojmi bezpieczeństwa, to to samo może zrobić komisja PO, która dojdzie do wniosków odwrotnych, wskazując zapewne Jarosława Kaczyńskiego i jego ministrów. W tym sensie powołanie i działalność tej komisji to klasyczny przykład instrumentalizacji, a więc wykorzystania ważnej instytucji do celów partykularnych, partyjnych. Źle, że PiS to zrobił, równie źle, jeśli PO to powtórzy" – pisał naczelny "Do Rzeczy".

W podobnym tonie wypowiadał się Rafał Ziemkiewicz. – Wiadomo, że ta komisja niczego nie ustali, niczego nowego się nie dowiemy. Oczywiście działanie takiej komisji nie może być skuteczne w sensie merytorycznym – stwierdził Rafał Ziemkiewicz w programie "Polska Do Rzeczy" i dodał, że jest to "recykling" tzw. komisji reprywatyzacyjnej.

Łukasz Warzecha podkreślał z kolei, że projektu powołania komisji ds. rosyjskich wpływów jest "nie tylko bardzo zły, lecz także ekstremalnie groźny". W innym tekście dodawał natomiast, że "sejmowa komisja, która ma tropić rosyjskie wpływy w Polsce, jest najlepszym prezentem dla Rosjan. Im zawsze zależało, by siać u nas zamęt i napięcia".

"Wystarczy, że nowa większość zechce ją obsadzić osobami z przeciwnego rozdania niż dotychczasowe, żeby wektory się odwróciły. Bardzo łatwo można sobie wyobrazić w jej składzie nie tylko Tomasza Piątka, specjalistę od rysunkowych schematów mających dowodzić rzekomego sprzyjania Moskwie przez polityków PiS, lecz także wymienionych w raporcie komisji byłych oficerów SKW: Piotra Pytla czy Janusza Noska. Wtedy groteska wejdzie na nowy poziom. Tylko Polski szkoda" – dodawał w kolejnym tekście.

"Skoro każdy – od Antoniego Macierewicza po Donalda Tuska – może być „agentem Putina”, to ten termin nic nie znaczy. Ponury absurd całej sytuacji polega na tym, że z chaosu wywołanego „inwazją” rzekomych szpiegów na nasz kraj cieszyć może się jedynie prawdziwa agentura, która w takim zamęcie informacyjnym czuje się jak ryba w wodzie" – pisał Jan Fiedorczuk, komentując pomysł powołania komisji do badania rosyjskich wpływów oraz modę na poszukiwanie "agentów Putina" zarówno przez PiS i KO.

Czytaj też:
Zembaczyński uderza w rolników: Rosyjskie wpływy nie znają granic
Czytaj też:
Premier spotka się z szefami służb. Chodzi o wpływy Rosji i Białorusi

Źródło: X / Onet, Do Rzeczy
Czytaj także