Na początku maja media społecznościowe obiegły nagrania, na których widać leżącego na asfalcie konia, jednego z dwóch, ciągnących wóz z turystami na trasie do Morskiego Oka. Uderzony przez woźnicę w pysk koń w końcu podnosi się, jednak do podobnych sytuacji dochodzi na tej trasie od dawna.
W reakcji MKiŚ zapowiedziało konsultacje z samorządem, lokalną społecznością i przedstawicielami firm, które zajmują się transportem turystów nad Morskie Oko. Minister klimatu przekazała, że odbyła już rozmowę z dyrektorem TPN. – Po rozmowie nie mam najmniejszych wątpliwości, że rozwój turystyki w Tatrach można pogodzić z dobrostanem zwierząt. Aby mieć partnerów do dalszych rozmów dotyczących trasy do Morskiego Oka, musimy poczekać na wybór nowego starosty w tamtejszym regionie. Dotychczas wszelkie próby rozwiązania problemu nie udawały się, ponieważ władze powiatu blokowały proponowane rozwiązania – zapewniła szefowa MKiŚ.
Rozwiązania hybrydowe?
Są nowe informacje. – Starosta powiedział, że całkowitego zakazu nie wprowadzi. Tylko zmianą prawa moglibyśmy zakaz wprowadzić. Czy dziś jest wola w Sejmie? Mam wątpliwości – mówiła Paulina Hennig-Kloska w Radiu Zet.
Dopytywana o to, jakie rozwiązania są możliwe do wprowadzenia, minister odpowiada: – Moja opinia jest taka, że trzeba pójść w rozwiązania przynajmniej hybrydowe, żeby konie, jeśli mają zostać na trasie, pracowały.
– Mamy przypadki wprowadzenia rozwiązań w podobnych warunkach górskich, gdzie bryczki są elektrycznie napędzane, a konie są dla ozdoby – dodała minister. – Jeśli chcemy poprawić dobrostan i zdrowie tych zwierząt, to jest to dobre rozwiązanie, które będziemy próbowali wprowadzić. Można też wprowadzić alternatywny transport elektryczny i turysta sobie wybierze – rozważa minister klimatu.
Czytaj też:
Minister mówi o potencjalnym związku pożarów z eurowyborami