Szef rządu spotkał się w piątek z mieszkańcami Białegostoku. W trakcie swojego przemówienia Donald Tusk poruszył sprawę zagrożeń zewnętrznych i wewnętrznych Polski.
– W polskiej polityce i życiu publicznym pojawiają się osoby, które miały nadspodziewanie dużą ochronę. Takie stabilne parasole. Osoby, których relacje z Rosją, poglądy na temat Ukrainy nie pozostawiały wątpliwości po czyjej są stronie, że są po stronie zła, a mimo to, gdzieś wysoko funkcjonowali – stwierdził.
Tusk o próbach sabotażu: Mamy dowody
– Mamy odnotowanych siedem prób udanych lub zatrzymanych w ostatniej chwili prób sabotażu. Takiego bezpośredniego sabotażu. Mamy dowody, że osoby, które chciały do tego doprowadzić były wprost wynajęte przez rosyjskie służby. Mówimy tu o celowych podpaleniach, czy to lasy czy to centra handlowe, ale także o pobiciach na zlecenie białoruskiej i rosyjskiej służby specjalnej, więc to są bardzo poważne sprawy – powiedział premier Tusk.
– Musimy mieć stuprocentową pewność, że przynajmniej na szczytach władzy, w miejscach, które odpowiadają za bezpieczeństwo Polski, są ludzie, którzy nie podlegają rosyjskim wpływom – podkreślił.
Komisja ds. rosyjskich wpływów
W tym tygodniu premier Donald Tusk wydał zarządzenie ws. powołania komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich na bezpieczeństwo wewnętrzne w latach 2004-2024.
Przewodniczącym komisji został gen. Jarosław Stróżyk, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Szef rządu oznajmił, że po wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie oczekiwał pierwszego raportu z prac komisji. – Żeby nie mieszać pracy komisji z kampanią wyborczą – zaznaczył. I dodał, że prace komisji najprawdopodobniej zakończą się wnioskami do prokuratury.
Czytaj też:
Rosjanie stoją za pożarem Marywilskiej? Tusk o ustaleniach służbCzytaj też:
"Pewnego rodzaju szopka". Müller: Hołownia postawił się Tuskowi