Zwycięstwo w wyborach parlamentarnych to dla najbardziej oddanych zwolenników Donalda Tuska za mało. Radykałowie chcą zemsty. Domagają się jej nie tylko członkowie wulgarnego tzw. ruchu ośmiu gwiazd czy agresywnych grupek pokroju Silni Razem, lecz także politycy. Kamila Gasiuk-Pihowicz z KO odgrażała się niedawno parlamentarzystom Suwerennej Polski, że trafią do więzienia. Podobne tezy pod adresem kierownictwa całej Zjednoczonej Prawicy formułował lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Jeszcze dalej poszedł były lider PO Borys Budka, który dywagował nad pomysłem delegalizacji Prawa i Sprawiedliwości. Po wyborach do europarlamentu Radosław Sikorskie stwierdził z kolei, że elektorat rządzącej koalicji „domaga się rozliczenia PiS-owskiego złodziejstwa. My pokazaliśmy, że mamy tę determinację, a może koalicjanci byli mniej kategoryczni i może zapłacili za to cenę”.
Oczekiwania dużej części obozu lewicowo- liberalnego są zatem jasne. Żądza rozliczeń nie tylko wynika z chęci zemsty za osiem lat upokorzeń, lecz także – na co wskazuje wypowiedź Sikorskiego – politycy KO widzą w tym drogę do sukcesu wyborczego.
Jeżeli nadzieje na rozliczenia PiS nałożymy na faktyczne działania ministra sprawiedliwości z ostatniego półrocza, to nie może dziwić, że lud platformerski jest rozczarowany dotychczasowymi „osiągnięciami” rządu. Bo cóż, w oczach radykałów, udało się do tej pory zwojować?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.