We Francji od rana trwa druga tura wyborów parlamentarnych. Lokale wyborcze zostały otwarte o godz. 8 i w większości z nich będzie można głosować do godz. 18. W największych miastach głosowanie potrwa dłużej, do godz. 20. Wynik wyborów zdecyduje o obsadzie 577 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym.
O mandat deputowanego ubiega się około 1100 kandydatów. Do drugiej tury zakwalifikowali się ci, na których w pierwszej turze zagłosowało ponad 12,5 proc. wyborców.
Ostatnie przedwyborcze sondaże dawały zwycięstwo Zjednoczeniu Narodowemu, partii Marina Le Pen i Jordana Bardelli, jednak nie wiadomo, czy prawicowa formacja zdobędzie samodzielną większość.
Wszystko wciąż możliwe
– Trudno prognozować wyniki tych wyborów przez specyfikę francuskiego systemu wyborczego. Firmy, które robią takie projekcje, także nie są w stanie przewidzieć dokładnie wyników w konkretnych okręgach. Natomiast najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której nikt samodzielnie nie stworzy rządu – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Rafał Szymanowski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, ekspert Instytutu Zachodniego.
Ekspert mówi o trzech możliwych scenariuszach. W pierwszym władzę zdobywa frakcja Le Pen. Wtedy nowy rząd może zacząć wojnę z Emmanuelem Macronem. – Jednak na ten moment nawet średnia sondażowa im tej wygranej nie daje – zaznacza ekspert Instytutu Zachodniego.
Drugi zakłada, że wybory wygra Zjednoczenie Narodowe, ale bez samodzielnej większości. Wtedy jedyną opcją koalicji są Republikanie. – To oznaczałoby także, że z premierostwa prawdopodobnie zrezygnować musiałby Jordan Bardella, który zapowiedział, że nie będzie szefem rządu, gdy ugrupowanie nie uzyska większości – dodaje nasz rozmówca.
Ostatni scenariusz to ten, w którym 7 nikt nie zdobywa samodzielnej większości, a także, że Zjednoczenie Narodowe nie jest w stanie współrządzić nawet z Republikanami. W tej sytuacji możliwy jest m.in. wariant rządu mniejszościowego. – Rząd techniczny lub przejściowy też jest jakąś opcją, ale Francuzi – w przeciwieństwie do Belgów czy Włochów – nie mają takich tradycji – mówi dr Szymanowski. Taki rząd mógłby się utrzymać tylko kilka miesięcy – po to, by dać szansę którejś z partii na zdobycie stabilnej większości.
Czytaj też:
To nie spodoba się Ukrainie. Zdecydowana zapowiedź le Pen ws. broni