Początek wojny handlowej z Chinami? Pekin odpowie na uderzenie UE

Początek wojny handlowej z Chinami? Pekin odpowie na uderzenie UE

Dodano: 
Chiny na globusie. Zdj. ilustracyjne
Chiny na globusie. Zdj. ilustracyjne Źródło: Unsplash
Chiński rząd zabiera się za francuskie alkohole. Pekin sprawdzi, dlaczego są one tak tanie. To może być odpowiedź na niedawne cła nałożone przez Brukselę.

Na początku lipca Komisja Europejska nałożyła tymczasowe cła wyrównawcze na import pojazdów elektrycznych zasilanych akumulatorami (BEV), produkowanych w Chinach, podała Komisja. Cła będą obowiązywać od jutra maksymalnie przez okres czterech miesięcy.

Chińskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów wydało komunikat, że jest "głęboko nieusatysfakcjonowane" z powodu decyzji Brukseli.

Chińskie Ministerstwo Handlu poinformowało, że na 18 lipca został wyznaczony termin pierwszego posiedzenia, na którym zostanie poddany analizom rynek najdroższych importowanych alkoholi. Sprawa dotyczy francuskich koniaków oraz brandy, które zdaniem Chińczyków są wyjątkowo tanie. Urzędnicy sprawdzą, czy i na ile ta sytuacja wpływa negatywnie na chiński przemysł spirytusowy.

Początek wojny handlowej?

Chińscy eksperci wskazują, że ceny wyglądają podejrzanie i jako przykład podają koniak Hennessy, który we Francji był sprzedawany po 280 euro za butelkę 0,75 litra, podczas gdy Chinach był droższy o równowartość 60 euro.

Jean-Jacques Guiony, wiceprezes ds. finansowych w konglomeracie produkującym dobra luksusowe LVMH podkreśla, że decyzja Chin to odwet za cła, jakie nałożyła Unia Europejska. Jednocześnie Francuzi obawiają się, że koniak i brandy to dopiero początek, gdyż urzędnicy w Pekinie od dawna przyglądają się również innym produktom – np. wieprzowinie.

– Mamy do czynienia z rosnącym protekcjonizmem, w wielu przypadkach podważane są zasady handlu wyznaczone przez WTO – oceniła dyr. generalna Światowej Organizacji Handlu, Ngozi Okonjo-Iweala.

Norwegia postąpi inaczej niż Unia

Władze w Oslo zdecydowały nie iść w ślady Unii Europejskiej i nie nałożą ceł na chińskie samochody elektryczne. Minister finansów Norwegii Trygve Slagsvold Vedum przekazał Bloombergowi, że dla norweskiego rządu wprowadzenie ceł na chińskie elektryki nie jest ani istotne, ani pożądane.

Według tamtejszego urzędu statystycznego, w 2023 roku auta elektryczne stanowiły 24 proc. wszystkich samochodów osobowych w Norwegii, a ponad 80 proc. pojazdów sprzedanych w 2022 r. to właśnie maszyny elektryczne.

Norweska Federacja Drogowa OFV podała z kolei, że przeszło 12 proc. pojazdów elektrycznych importowanych do kraju to produkty przedsiębiorstw chińskich. Statystyka ta obejmuje Polestar, chińsko-szwedzkiego producenta elektryków osobowych i sportowych z siedzibą w Göteborgu.

Czytaj też:
Kazachstan może stać się pomostem między gospodarkami Zachodu, Chin i Rosji
Czytaj też:
Orban wylądował w Chinach. "Misja pokojowa 3.0"

Opracował: Jan Fiedorczuk
Źródło: rp.pl
Czytaj także