Prokuratorzy z Flensburga w północnej części Niemiec prowadzą śledztwo w sprawie incydentu z udziałem niezidentyfikowanych dronów, które przelatywały nad nieczynną elektrownią jądrową – podaje "Bild".
Według gazety co najmniej od 8 sierpnia drony latają z dużą prędkością nad obszarem, na którym znajdują się zamknięta elektrownia jądrowa, terminal skroplonego gazu ziemnego oraz zakłady chemiczne we Flensburgu.
Drony nad niemiecką elektrownią jądrową
Dron lecący z prędkością ponad 100 km/h został zauważony na niebie nad elektrownią jądrową późnym wieczorem we wtorek, 20 sierpnia. Wewnętrzny raport policji, do którego dotarli dziennikarze, stwierdza, że "strefa zakazu lotów została naruszona kilkakrotnie".
Ostatni incydent z udziałem drona miał miejsce w czwartek, 22 sierpnia, co skłoniło policję w Szlezwiku-Holsztynie, kraju związkowym, w którym znajduje się Flensburg, do postawienia części funkcjonariuszy w stan gotowości.
Tropy prowadzą do Rosji
Niemieckie służby sądzą, że drony mogły zostać wystrzelone przez rosyjskich agentów z okrętów na Morzu Północnym w celach sabotażowych. Podejrzewają, że strefę zakazu lotów mógł naruszyć Orłan-10, rosyjski wojskowy bezzałogowy statek powietrzny o zasięgu 500-600 km i prędkości przelotowej 90-150 km/h.
Prokurator z Flensburga, Bernd Winterfeldt, potwierdził w rozmowie z "Bildem", że prowadzone jest wstępne dochodzenie "w związku z podejrzeniem działań sabotażowych związanych z wieloma lotami dronów nad krytyczną infrastrukturą w Szlezwiku-Holsztynie".
Czytaj też:
Sabotaż w bazie NATO w Niemczech? Żołnierze dostali zakaz picia wody z kranu