Donald Trump być może nigdy nie zostałby prezydentem, gdyby nie zaufanie, którym obdarzyła go… katoliczka. Chodzi o Phyllis Schlafly, która w 2016 r. poparła w Partii Republikańskiej jego kandydaturę. Schlafly to legenda amerykańskiej prawicy. W 1972 r. założyła słynne The Eagle Forum, konserwatywną grupę polityczną, która wzięła się do ostrej walki z „Equal Rights Amendement”, forsowaną przez liberałów poprawką o „równości praw” kobiet i mężczyzn. Schlafly, sama wierna tradycyjnemu i sprawdzonemu wzorcowi podziału ról w rodzinie, była przekonana, że ustawa doprowadzi do pogorszenia sytuacji Amerykanek. Kampanię wymierzoną w poprawkę prowadziła z niesamowitym wigorem – i odniosła zwycięstwo. Dzięki temu jeszcze w latach 70. osiągnęła wśród republikanów bardzo silną pozycję. Na początku lat 80. Schlafly zaangażowała się w poparcie kandydatury Ronalda Reagana, znowu z sukcesem. Dlatego gdy osiem lat temu postawiła na Trumpa, republikańscy konserwatyści mieli twardy orzech do zgryzienia. Dla wielu z nich lepszym kandydatem na prezydenta wydawał się Teksańczyk Ted Cruz, uznawany za pewniejszy wybór. Poparcie Schlafly ważyło jednak dużo i m.in. dzięki niej to Trump otrzymał nominację.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.