Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. "Pandemia zbiera swoje żniwa"

Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. "Pandemia zbiera swoje żniwa"

Dodano: 
Terapia dla par, zdjęcie ilustracyjne
Terapia dla par, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pexels / cottonbro studio
Do sądów wpływa coraz więcej pozwów rozwodowych. Tylko w dziewięć miesięcy tego roku Polacy złożyli ich blisko 62 tys. Jednocześnie spada liczba zawieranych małżeństw.

W trzech kwartałach tego roku do sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęło blisko 62 tys. pozwów rozwodowych. To o 1,5 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2023 r., kiedy było ich prawie 61 tys.

Najwięcej pozwów złożono do sądów w dużych miastach. W całej Warszawie odnotowano ich łącznie 5,8 tys. Z kolei w Poznaniu było 3,9 tys. takich przypadków, a w Gdańsku zaobserwowano ich 3,4 tys.

Więcej pozwów rozwodowych, mniej zawieranych małżeństw

Zdaniem Kamila Jury, prawnika i mediatora z kancelarii rozwodowej Nowy-Etap.pl, liczbę pozwów rozwodowych można interpretować jako sygnał utrzymującej się wysokiej skali rozwodów. Choć wzrost nie jest duży, to w zestawieniu z faktem, że spada liczba zawieranych małżeństw, może on wskazywać na istotne zmiany w strukturze społecznej.

Przy tym ekspert zastrzega, że liczba pozwów nie musi się przekładać na liczbę rozwodów. Część osób może jeszcze zmienić decyzję lub podjąć próbę naprawienia relacji. Dopiero dane o liczbie rozwodów orzeczonych w danym roku oraz w latach kolejnych pozwolą dokładniej ocenić rzeczywisty wzrost.

Ekspert: Pandemia zbiera żniwa

– Jeszcze przez kilka lat pandemia będzie zbierać swoje żniwa, jeśli chodzi o rozwody. Problemy ujawnione w czasie lockdownów mogły zintensyfikować się w wyniku napięć finansowych, psychicznych i społecznych. To sprawia, że część obecnych rozwodów jest efektem problemów, które narastały przez kilka lat – dodaje mec. Kamil Jura.

Na inne skutki rosnącej liczby pozwów rozwodowych zwraca uwagę Ewelina Gee-Milan, dyrektor Kliniki Prawa Wydziału Prawa i Administracji Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Ekspertka zauważa, że zwiększająca się liczba spraw, za którą nie idzie przyrost liczby etatów dla sędziów, przełoży się na czas oczekiwania na termin rozprawy.

– Mimo zwiększonego napływu spraw w sądach nie przybywa również pracowników administracyjnych czy asystentów sędziów, co finalnie również może przełożyć się na czas oczekiwania. W przypadku tych drugich, ze względu na wynagrodzenia, często brakuje chętnych do podjęcia pracy, bo w miarę możliwości podejmują się wykonywania innych prac na wolnym rynku – mówi Ewelina Gee-Milan.

Czytaj też:
Fatalna sytuacja kadrowa w sądach. Będzie tylko gorzej?

Źródło: MondayNews
Czytaj także