W czwartek rząd Donalda Tuska przyjął uchwałę, w której zadeklarował, że zapewni wolny i bezpieczny udział najwyższym przedstawicielom Izraela w obchodach 80. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau.
Wcześniej izraelskie media podały, że prezydent Andrzej Duda napisał do Tuska list z apelem o zapewnienie ochrony przed aresztowaniem premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu, który podlega nakazowi aresztowania wydanemu przez Międzynarodowy Trybunał Karny w związku z oskarżeniem o zbrodnie wojenne w Strefie Gazy.
MTK przekazał w piątek Polskiej Agencji Prasowej oświadczenie, w którym podkreślił, że "na państwach-sygnatariuszach Statutu Rzymskiego spoczywa prawny obowiązek egzekwowania decyzji" trybunału.
Uderzenie w Tuska
Zdaniem Viktorii Grossmann, dziennikarki "Sueddeutsche Zeitung", wysyłając list w sprawie premiera Izraela chciał "co najmniej rozdrażnić” Donalda Tuska. Jego inicjatywa "z dyplomatycznego punktu widzenia" wciągnęła szefa polskiego rządu "na grząski grunt".
W swoim artykule Grossmann pisze, że prezydent zmusił Tuska do przyznania Netanjahu ochrony, co czyni jego decyzję w pewnym stopniu podobną do tej, jaką wobec Marcina Romanowskiego podjął Viktor Orban. Dziennikarka zaznacza jednak, że nie można porównywać obu przypadków.
Autorka przypomniała również, że stosunki polsko-izraelskie od dłuższego czasu są napięte i uległy znacznemu pogorszeniu po krwawych atakach izraelskich żołnierzy na Palestyńczyków, a także śmierci polskiego wolontariusza w Strefie Gazy.
Grossmann pisze, że przyjazd Netanjahu do Polski jest raczej nieprawdopodobny. Nadal nie wiadomo, kto będzie także reprezentował USA, Francję i Niemcy. Problematyczna pozostaje kwestia zaproszenia przedstawiciela Rosji.
"Jak by nie było, to Armia Czerwona otworzyła 27 stycznia 1945 r. bramę obozu” – podkreśliła dziennikarka.
Czytaj też:
Bosak: Sprawa Netanjahu dobrze pokazuje pewną rzecz, o której się nie mówiCzytaj też:
"Kryzys i skandal wisiały na włosku". Kulisy głośnej decyzji rządu Tuska