W poniedziałek prezydent USA Donald Trump zapowiedział, że nałoży cła w wysokości około 100 proc. na Rosję i jej partnerów handlowych, jeśli Moskwa i Waszyngton nie osiągną porozumienia w sprawie rozwiązania konfliktu na Ukrainie.
– Jesteśmy z nich bardzo, bardzo niezadowoleni – mówił Trump, odnosząc się do Rosji. – I nałożymy bardzo wysokie cła, jeśli nie osiągniemy porozumienia (w sprawie Ukrainy) w ciągu 50 dni, cła na poziomie około 100 proc. Nazywa się je cłami wtórnymi. Wiecie, co to oznacza – podkreślił amerykański prezydent.
Ogłosił również, że wyśle Ukrainie uzbrojenie, za które zapłacą Europejczycy. Chodzi m.in. o systemy obrony powietrznej Patriot lub o pociski do nich.
Kreml: Putin się odniesie, jeśli zechce
Rzecznik prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow powiedział w czwartek w rozmowie z dziennikarzami, że Kreml cały czas analizuje wypowiedzi Trumpa i że Władimir Putin odniesienie do nich, jeśli uzna to za stosowne.
Na początku lipca prezydenci USA i Rosji odbyli kolejną rozmowę telefoniczną, po której Trump oświadczył, że jest "bardzo zawiedziony" Putinem i że "nie poczyniono żadnych postępów" w sprawie Ukrainy.
Trump przed wyborami: Wojnę na Ukrainie zakończę w 24 godziny
Prezydent USA, który objął urząd w styczniu br., w czasie kampanii wyborczej obiecywał, że wojnę na Ukrainie zakończy w 24 godziny, po wyborach wydłużył ten okres do sześciu miesięcy. Jednak wysiłki jego administracji zmierzające do zawarcia pokoju cały czas nie przyniosły rezultatu.
Według Pieskowa Trump doszedł do wniosku, że konfliktu między Rosją a Ukrainą nie będzie łatwo rozwiązać. – Usłyszeliśmy od niego bardzo ważne oświadczenie, że rozwiązanie konfliktu ukraińskiego okazało się o wiele trudniejsze, niż myślał od samego początku – ocenił rzecznik Putina.
Czytaj też:
Trump zapomniał powiadomić partnerów z NATO o planach wysłania broni na Ukrainę ich kosztem
