Tylko mimochodem, przy okazji tej utrzymanej w sensacyjnym tonie opowieści o papieżu łowcy rekordów, czytelnik tabloidu może dowiedzieć się o okolicznościach tej masakry sprzed wieków. Jak pisze „Super Express” : „Po zajęciu Otranto Turcy uwięzili wszystkich mężczyzn i zażądali od nich przejścia na islam. Rzemieślnik Antoni Primaldo w imieniu towarzyszy rzucił w twarz oprawcom, że nie wyrzekną się wiary. Turcy z zemsty zabijali mężczyzn grupami, po pięćdziesięciu. Ich ciała leżały niepogrzebane przez rok, dopóki chrześcijanie nie odbili miasta.”
Zadumałem się nad tym newsem. Żaden podręcznik historii, ani w liceum, ani na moich studiach historycznych nie wspominał o tej zbrodni. Podobna tyle, że popełniona przez katolików na kalwinach masakra w noc Św. Bartłomieja - oczywiście bardziej masowa – około 3 tysięcy ofiar - jest żelaznym tematem w każdej syntezie dziejów naszego kontynentu. A masakra w Otranto powróciła na jedną krótka chwilę do mediów tylko dlatego, że Kościół szacuje pamięć o swoich ofiarach. Ale czcząc wierność wiary wyznawców Chrystusa Stolica Apostolska nie prowadzi żadnej gry tą pamięcią przeciw islamowi.
Kanonizując zabitych za wiarę - papież Franciszek nie wspominał w swojej homilii, kto dokonał tej bestialskiej zbrodni. Jak pisze w Rzeczpospolitej Piotr Kowalczuk, korespondent tego dziennika w Rzymie: „Papież w homilii nie użył słowa islam, ale powiedział m.in.: „Oddając cześć męczennikom z Otranto, prośmy Boga, aby wspierał tak wielu chrześcijan, którzy ciągle jeszcze doznają przemocy oraz obdarzył ich męstwem wierności i odpowiadania dobrem na zło".(..) Można przypuszczać, że Franciszek, chcąć uniknąć kontrowersji, we wczorajszej homilii celowo mówił o oblężeniu Otranto, ale nie powiedział, kto oblegał ani kto dokonał rzezi. Słowo islam nie padło.
Na razie świat islamski o kanonizacji milczy. I jeszcze jeden cytat z korespondencji Kowalczuka:
„We Włoszech w 2007 r. pochodzący z okolic Otranto ówczesny centroprawicowy senator Alfredo Mantovano w obszernym artykule dla dziennika „Il Foglio" opisał historię 800 męczenników i tłumaczył, że do tragedii doszło, bo ówcześni europejscy przywódcy nie potrafili lub nie chcieli sobie zdać sprawy z islamskiego zagrożenia. Zauważył: „W Otranto nikt nie wymachiwał pacyfistycznymi flagami w kolorze tęczy ani nie powoływał się na międzynarodowe rezolucje. Dziś Europy nie atakuje zorganizowana falanga islamska, a pozarządowe organizacje fundamentalistów".
Pojawiły się obawy, że kanonizacja męczenników z Otranto będzie hasłem do ataku środowisk prawicowych na wielokulturową politykę Unii. Pisał o tym ostatnio Damian Thompson, komentator brytyjskiego konserwatywnego dziennika „Daily Telegraph". Wyraził nadzieję, że ta kanonizacja pomoże w odkłamaniu zniekształcanej z powodów ideologicznych historii, gdzie kładzie się nacisk na krucjaty, pomijając milczeniem krwawe podboje i mordy islamu w Europie.
We Włoszech od dłuższego czasu głównie prawicowe media, choć nie tylko one, zwracają uwagę na porażkę polityki „multi-kulti" i marnotrawstwo pieniędzy wydawanych na integrowanie muzułmanów. Krytykowany jest również Kościół za rzekomo zbyt przychylny stosunek do islamskich imigrantów i „legitymizację" islamu.” Tyle Kowalczuk.
Islam w odróżnieniu od Kościoła katolickiego nie ma ochoty na żadne przeprosiny za zbrodnie popełnione w jego imieniu. Jego historycy jednak bardzo łatwo wchodzą na najwyższy ton oburzenie gdy wypowiadają się o krucjatach europejczyków w Średniowieczu lub gdy ktoś obrazi Islam prasową karykaturą.
Dwie miary dwóch religii.
foto: Franciszek Czarnowski