W czwartek w Budapeszcie Orban przemawiał do uczestników Marszu Pokoju upamiętniającego początek rewolucji węgierskiej z 1956 roku. Lwią część swojego wystąpienia premier Węgier poświęcił Ukrainie.
Mówił między innymi, że gdyby Bruksela nie wtrąciła się w misję pokojową prezydenta USA, wojna już by się skończyła, a gdyby prezydentem Ameryki był Donald Trump, "wojna by się nawet nie zaczęła".
Podkreślił, że Węgry opowiadają się za pokojem, przy czym dodał, że to "nie nasza wojna" blokuje rozwój gospodarki europejskiej i węgierskiej.
– Pieniądze z Unii Europejskiej płyną na Ukrainę w sposób niekontrolowany, a w zamian otrzymujemy tylko zamknięte fabryki. To prawdziwy cud, że Węgry wciąż mogą finansować największy w Europie program budownictwa mieszkaniowego i ulg podatkowych – ocenił.
Orban: Ukraina nie jest niepodległym i suwerennym państwem
Następnie Orban po raz kolejny stwierdził, że jego zdaniem Ukraina nie jest niepodległym i suwerennym państwem. Wspomniał również o stosunkach węgiersko-ukraińskich.
– Ukraińcy źle traktowali Węgrów, ale moralność chrześcijańska nakazuje nam pomóc im w zawarciu pokoju. Jesteśmy jedynym krajem, w którym pokój może zostać osiągnięty i jesteśmy na to gotowi – oświadczył.
Orban stwierdził również, że Węgrzy nie chcą, aby Ukraina przystąpiła do NATO ani UE, lecz opowiadają się za tym, aby stała się "państwem stowarzyszonym z Unią Europejską".
Szczyt Trump-Putin w Budapeszcie na razie odwołany
W środę prezydent USA Donald Trump odwołał planowane w Budapeszcie spotkanie z przywódcą Rosji Władimirem Putinem i nałożył sankcje na dwie największe rosyjskie firmy naftowe – Rosnieft i Łukoil.
Zanim Trump oficjalnie ogłosił, że szczytu w najbliższych dniach nie będzie, media donosiły, że spotkanie stoi pod znakiem zapytania, ponieważ USA i Rosja nie mogą dojść do porozumienia. Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto oskarżył "elity prowojenne" o próbę zakłócenia spotkania Trumpa i Putina.
Czytaj też:
Trump wyjaśnił, dlaczego wybrał Węgry na miejsce rozmów z Putinem
