Jak wskazują nam prokuratorzy, zmiana dokonana przez Adama Bodnara po 12 stycznia 2024 roku, kiedy nielegalnie usunięto z zajmowanej funkcji Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego, pociągnęła za sobą wymianę kadr, a to z kolei spowodowało jeden wielki chaos. Doszło do licznych odwołań z delegacji prokuratorów, którzy swoje obowiązki wykonywali wiele lat, niektórzy nawet kilkanaście. Odwołani z delegacji to fachowcy, którzy znali się na tym, co robią. Co ważne, często były to osoby pracujące w wydziałach gospodarczych lub cyberprzestępczości.
Znaczna część osób, którzy zastąpili dotychczasowych jest związana ze stowarzyszeniem prokuratorów "Lex Super Omnia" i to w większości członkowie tego stowarzyszenia pełnią kierownicze funkcje w prokuraturze. Czy zmiany kadrowe wpłynęły w jakikolwiek sposób chociażby na czas lub sprawność prowadzonych postępowań? Bałagan organizacyjny doprowadził w wielu przypadkach do zmiany referentów kilkuset tomowych i prowadzonych kilka lat postępowań. To natomiast spowodowało konieczność zapoznawania się na nowo z tymi sprawami przez nowych prokuratorów. Konsekwencje poniosą strony postępowań karnych, a w najbardziej pesymistycznych scenariuszach oznacza to wydłużenie czasu prowadzonych postępowań. W skrajnych zaś może doprowadzić do ich przedawnienia, a tym samym uniknięcia odpowiedzialności przez sprawców oraz strat Skarbu Państwa sięgających kilkuset milionów, a być może miliardów złotych (w szczególności w sprawach karnoskarbowych, gdzie terminy przedawnienia są dużo krótsze niż w przypadku zwykłych przestępstwa, a „oszustwa podatkowe” w jednej sprawie potrafią sięgać nawet kilkuset milionów złotych)
Zwłoki na ulicach?
Kolejnym problemem, z którym w ostatnim czasie mierzą się warszawskie prokuratury są sekcje zwłok. Zgodnie z art. 209 § 4 kpk „otwarcia zwłok dokonuje biegły lekarz, w miarę możności z zakresu medycyny sądowej, w obecności prokuratora albo sądu”. Tymczasem w Zakładzie Medycyny Sądowej w Warszawie, gdzie dotychczas warszawskie prokuratury przeprowadzały sekcje, od początku października wstrzymano przyjęcia zwłok. Dlaczego?
Jak wskazał prof. Paweł Krajewski w piśmie skierowanym do Zastępcy Prokuratora Okręgowego w Warszawie Wojciecha Sitka ZMS stanął wobec „poważnych trudności organizacyjnych wynikających z chwilowych problemów kadrowych, a w szczególności z ograniczonej obsady stanowisk biegłych sądowych. Okoliczności te w sposób bezpośredni wpływają na możliwość bieżącej realizacji zadań związanych z wykonywaniem sekcji zwłok i powodują konieczność istotnego zmniejszenia ich liczby – realnie do kilku tygodniowo”.
Tymczasem w ZMS w Warszawie do tej pory przeprowadzano nawet kilkanaście sekcji dziennie. Prokurator Wojciech Sitek wysłał maila do podległych prokuratorów, w którym wskazał, aby nie kierować zwłok do ZMS w Warszawie do czasu „rozwiązania problemów”. Podkreślił, że istnieje możliwość kierowania zwłok do Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum UKSW, jednak – jak wskazał – nie będzie to wystarczające do pełnego przejęcia zadań realizowanych wcześniej przez ZMS WUM. Jednocześnie wskazał, że „sytuacja zmusza do istotnego ograniczenia liczby zarządzanych sekcji zwłok”. Co szokujące, stwierdził, że „należy całkowicie wyeliminować zlecenia sekcji przeprowadzanych bez wyraźnych wskazań na wszelki wypadek, jak również sekcji w przypadku których jest z góry wiadomym, że ich wynik nie będzie miał jakiegokolwiek wpływu na czynności podejmowane w toku postępowania". Wiadomość prok. Sitka oburzyła i zdenerwowała warszawskich prokuratorów, którzy pytają, skąd można wiedzieć, że sekcja nie będzie mieć wpływu na czynności, zanim jej się nie przeprowadzi?
– Żaden prokurator nie zleca przeprowadzenia sekcji zwłok dlatego, że ma takie „widzi mi się”. Zawsze uzasadnione jest to okolicznościami postępowania i ma podstawy prawne. Brak działań kierownictwa prokuratury, która nie potrafi zorganizować miejsca w którym przeprowadzane są sekcje jest próbą przerzucenia odpowiedzialności na zwykłych prokuratorów – wskazuje jeden z warszawskich prokuratorów w rozmowie z nami.
Konsekwencją nie przeprowadzania sekcji zwłok przez ZMS w Warszawie jest problem z ich zabezpieczeniem i przechowywaniem. W praktyce prokuratorskiej zdarzają się często sytuacje, że ujawnione są zwłoki osoby o nieznanej tożsamości lub której rodzina jest nieustalona. Wówczas prokurator zabezpiecza zwłoki, które w praktyce są przewożone do ZMS i po ustaleniu tożsamości wydaje je rodzinie zmarłego.
– Co mamy robić w sytuacji gdy nie będzie już miejsca w chłodniach na zwłoki? Mamy je zostawiać na ulicy? – pyta retorycznie jeden z warszawskich prokuratorów.
Oszczędności na sprawach ludzi
Kolejną istotną kwestią są oszczędności, jakie zarządzono w „uśmiechniętej prokuraturze”. Zdaniem wielu śledczych, prokuratura szuka oszczędności tam, gdzie nie powinna, czyli na prowadzonych postępowaniach. Takim elementem wielu śledztw i dochodzeń są opinie biegłych, których uzyskanie jest niezbędne w wielu postępowaniach. Tak naprawdę bez opinii w niektórych sprawach nie można skończyć postępowania, konieczne są one m.in. w sprawach dotyczących podrobienia podpisów pod dokumentem, badania nośników danych, informatycznych, badań medycznych itp.
Warszawskie prokuratury otrzymały kilkustronicowe pismo, z którego wynika m.in., że w pierwszej kolejności obowiązkowo w każdej sprawie należy zapytać o możliwość sporządzenia opinii przez Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Stołecznej Policji (które i tak co miesiąc przesyła informację o czasie wykonania takich opinii). Następnie najlepiej powołać właśnie biegłych z policji (bo wówczas policja płaci za biegłych, a nie prokuratura). Rozumowanie wydawałoby się logiczne i opłacalne w szczególności dla prokuratury. Jednak warszawscy prokuratorzy pytają, gdzie w tym wszystkim jest dobro obywateli, którzy muszą dłużej czekać na sprawiedliwość?
Policyjne laboratoria może i są „tańsze” dla prokuratury, ale dłuższy czas oczekiwania na opinię wywrze negatywne konsekwencje dla obywateli. Obowiązującą w kodeksie postępowania karnego zasada szybkości postępowania wskazuje, że każdy obywatel ma prawo do szybkiego rozpoznania sprawy. Kodeks nic nie mówi natomiast o „zasadzie oszczędności”, którą chce wprowadzić warszawskie kierownictwo. Każdorazowe oczekiwanie na opinię sporządzoną przez laboratorium policyjne doprowadzi do wydłużenia czasu postępowania. Z danych za października wynika, że terminy oczekiwania na opinię w laboratorium Komendy Stołecznej Policji wynoszą od 3 (w przypadku badań dokumentów) do nawet 20 miesięcy (w przypadku badań DNA). Terminy u biegłych powoływanych przez prokuratorów są znacznie krótsze, a tym samym umożliwiają szybsze zakończenie postępowania.
Brak papieru
Oszczędności w prokuraturze doszły już do tego stopnia, że przełożeni zalecają oszczędność papieru, zachęcając do drukowania dokumentów dwustronnie. Tymczasem cała ryza papieru to koszt 10-15 złotych. Ile zatem papieru będą musieli zaoszczędzić prokuratorzy, żeby przyniosło to wymierne skutki? Sami prokuratorzy wskazują, że co do zasady są za oszczędnością papieru i od dawna to robią, jednak wysyłanie e-maila o takiej treści wskazuje, że w prokuraturze nie dzieje się dobrze i brakuje pieniędzy na tak podstawowe rzeczy, jak papier do drukarki.
Kolejnym rozwiązaniem zmierzającym do oszczędności jest wysyłanie e-maili zamiast tradycyjnej korespondencji drogą pocztową, do których zachęca prokurator regionalna Małgorzata Adamajtys deklarując „przyznanie dodatkowych środków na premie dla pracowników trzech prokuratur rejonowych w których dojdzie do największego procentowego zmniejszenia korespondencji przesyłanej za pośrednictwem poczty”. Jak wskazują pracownicy prokuratury, wprowadzanie swoistego wyścigu szczurów jest typowym działaniem obecnego kierownictwa prokuratury, które w ten sposób stara się mobilizować pracowników do działania. Tymczasem warszawskie jednostki, co do zasady, są to duże prokuratury, w których liczba wpływających co miesiąc nowych spraw wynosi od ok. 400 do ponad 1000. W związku z tym, znacznie łatwiej będzie zmniejszyć procentowo liczbę korespondencji małym jednostkom, a nie dużym. Podobne „zachęty” miały miejsce jakiś czas temu, gdy warszawskie kierownictwo wyznaczyło nagrody za digitalizacje akt. Otrzymały je jednostki, które miały możliwości kadrowe, aby takie działania przeprowadzić, bo większość jednostek warszawskich prokuratur cierpi na niedobór kadr i jak wskazują prokuratorzy „jest zawalona robotą”. Jednocześnie, jak wskazują prokuratorzy, nie zawsze można wysłać postanowienia, czy zarządzenia prokuratorskie drogą elektroniczną, ponieważ w większości przypadków konieczne jest otrzymanie potwierdzenia odbioru, a taki najłatwiej otrzymać na podstawie listu poleconego. Wysyłanie maili z zarządzeniami i postanowieniami, na które służy zażalenie po raz kolejny może prowadzić do wydłużenia postępowań. Strony będą się skarżyć, że nie otrzymały postanowienia mailem i wnosić o przywrócenie terminów procesowych.
Powyższe sytuacje prowadzą do jednego wniosku – w prokuraturze nie dzieje się dobrze. Brak pieniędzy odbije się na wydłużeniu postępowań w tak newralgicznej instytucji, która jest przecież odpowiedzialna za ściganie przestępstw, a tym samym za bezpieczeństwo obywateli. Niestety, wszelkie oszczędności w prokuraturze zapewne przełożą się na to, że na końcu zapłacą za to zwykli obywatele, którzy będą dłużej czekać na sprawiedliwość.
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
