Czesi dojrzeli, Polacy nie?
  • Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Czesi dojrzeli, Polacy nie?

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pixabay/Satellitov/Domena Publiczna
Gdy widać już było, że PiS ma duże szanse na zdobycie władzy, napisałem kilka tekstów, w których przestrzegałem, że partia Jarosława Kaczyńskiego jest z gruntu etatystyczna i jeśli ktoś oczekuje, że jedną ze zmian w razie jej zwycięstwa będzie zwiększenie zakresu wolności obywateli, to grubo się rozczaruje. Miałem rację.

Podczas niedawnego pobytu w Gdańsku prezes PiS spotkał się z działaczami swojej partii. Jedna z obecnych na spotkaniu pań – tak się składa, że wielbicielka sportów strzeleckich – zadała prezesowi pytanie o racjonalizację dostępu do broni palnej. Jarosław Kaczyński odparł, że to nie czas, że Polacy nie są gotowi i że chodzi tu o czynnik kulturowy.

To było do przewidzenia. PiS, ugrupowanie wierzące w omnipotencję państwa i przewagę mądrości polityków nad mądrością obywateli, nie jest w stanie uznać, że ludzie są wystarczająco odpowiedzialni, aby choć trochę poluzować obecnie obowiązujące przepisy. Jednak nawet przyjmując ten punkt widzenia wypowiedź Kaczyńskiego negatywnie zaskakuje. Prezes PiS, który wielokrotnie stwierdzał, że jest przeciwnikiem dogmatów, pustych klisz, stereotypów i kupowania w pakiecie takiej czy innej ideologii, a do tego zapewne najinteligentniejszy dziś polityk pierwszego szeregu, posłużył się w tym przypadku absurdalną, niemądrą i szkodliwą kliszą, w dodatku wziętą wprost z asortymentu skrajnej lewicy.

Zakładam, że problematyka broni palnej jest prezesowi PiS obca. Jarosław Kaczyński nie musi znać się na wszystkim. Skoro się jednak nie zna – a czynię takie korzystne dla niego w gruncie rzeczy założenie – to albo nie powinien się wypowiadać, albo powinien się z tematem zapoznać przy pomocy dobrych doradców (i nie mam tu na myśli Mariusza Błaszczaka). W jego ugrupowaniu lub w jego orbicie są osoby o sporej wiedzy w tej dziedzinie. Jego stwierdzenie o rzekomym braku dojrzałości Polaków, wykluczającym poszerzenie możliwości otrzymania pozwolenia na broń, nie wytrzymuje krytyki.

Nie wiem, czy Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę z faktu, że Polska pod względem liczby sztuk broni na 100 mieszkańców jest najbardziej rozbrojonym krajem Europy, zaś w światowej statystyce znajduje się w okolicach 140. miejsca. Mamy niespełna 1,5 sztuki broni na sto osób, tymczasem kraje Europy Środkowej – które przecież dzielą z nami tę samą historię najnowszą – są mocno przed nami. Na Węgrzech współczynnik wynosi 5,5, na Słowacji 8,3, zaś w Czechach – 16. W tym ostatnim kraju socjalistyczny rząd premiera Sobotki zaproponował niedawno poprawkę do konstytucji – która ma wielkie szanse zostać przegłosowana – sprawiającą, że prawo do posiadania broni zostanie wyłączone ze wszystkich potencjalnych unijnych restrykcji. Uzbrojeni obywatele zostaną bowiem uznani za czynnik zapewniający zachowanie wewnętrznego porządku i bezpieczeństwa, a tym samym nie będą ich obejmować planowane przez Komisję Europejską ograniczenia. Rząd w uzasadnieniu projektu stwierdza, że uzbrojeni obywatele mogą być ważnym elementem w powstrzymywaniu ewentualnych ataków terrorystycznych.

Mamy więc sytuację, gdy czescy socjaliści z ČSSD – lewica w kraju uznawanym przez Polaków z bezzasadną wyższością za pacyfistyczny – ułatwia obywatelom dostęp do broni i czyni go ich prawem konstytucyjnym, zaś rządząca w Polsce, państwie z tradycją militarną, tradycją walki obywatelskiej, powstańczej, konserwatywna partia plecie banialuki o niedojrzałości obywateli i jakichś kulturowych przeszkodach. Dla PiS jest to, mówiąc najdelikatniej, lekko kompromitujące.

Odpowiedź Kaczyńskiego na zadane mu w Gdańsku pytanie może też wyglądać jak dość prostacki unik. „Kiedyś, jak Polacy dojrzeją, nabędą obycia z bronią, jak uspokoi się sytuacja polityczna, pozwolimy im tę broń mieć”. Czyli na święty nigdy.

Panie prezesie Kaczyński, co ma tę dojrzałość wyrobić, jak Polacy mają się z bronią obyć, skoro Pan sam powiela i ugruntowuje absurdalny hoplofobiczny schemat, uwielbiany przez lewicę? O czym Pan w ogóle mówi, skoro spośród narodów Europy Środkowej, które – podobnie jak Polacy – zostały rozbrojone przez komunistów, bo w Polsce nie zdołali tego całkowicie uczynić nawet zaborcy, to właśnie my mamy najgłębszą, najsilniejszą tradycję militarną, tradycję szabli przy boku, tradycję karabinu w ręku? Jak można twierdzić, że broń jest dla Polaka czymś kulturowo obcym?! Jak to możliwe, że konserwatywna partia, wciąż odwołująca się do polskiej historii w jej najbardziej romantycznym wydaniu, zamiast dbać o jak najszybsze odtworzenie postrzegania broni jako naturalnego atrybutu wolnego narodu, bredzi o naszej niedojrzałości? To wprost niepojęte.

Można by jeszcze uznać, że ta ostrożność jest zasadna, gdybyśmy obracali się w sferze jakichś ogólników. Ale nie – mamy w Sejmie gotowy projekt nowej ustawy, projekt bardzo rozsądny i ostrożny, złożony przez grupę posłów. Mamy specjalistów, służących wiedzą i wskazujących konkretne, gdzieniegdzie wręcz porażające absurdy obecnych przepisów. Wystarczy zrobić pewien wysiłek, poczytać projekt, spotkać się z ludźmi. Chyba że woli się trwać w świecie złudzeń, ogólników, mitów.

W przyszłym tygodniu przylatuje do Polski wybitny amerykański ekonomista, od lat badający kwestie związane z dostępem do broni – John R. Lott. Lott jest autorem książki kluczowej w amerykańskiej dyskusji o broni – „More Guns, Less Crime” („Więcej broni, mniej przestępstw”). Jednym z punktów jego wizyty będzie spotkanie z parlamentarzystami. Marzy mi się, żeby choć na moment trafił na nie prezes Kaczyński.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także