2 grudnia Unia Europejska, Stany Zjednoczone i Kanada nałożyły kolejne sankcje na Białoruski reżim. Zostały nimi objęte zarówno osoby bezpośrednio odpowiedzialne za przeprowadzenie hybrydowego ataku na Polskę, Litwę i Łotwę przy pomocy migrantów, jak i podmioty prawne - m.in. białoruskie linie lotnicze Belavia, mińskie hotele i państwowe przedsiębiorstwa.
Kruty: Białoruś poradzi sobie z sankcjami
Wiceszef prezydenckiej administracji Dzmitryj Kruty skomentował na antenie telewizji Biełaruś-1 straty, jakie białoruskiej gospodarce przyniosą kary unijne. W jego ocenie kraj do tej pory dobrze radził sobie z "presją sankcyjną".
– Uzwględniając presję sankcyjną i analizy dotyczące przedsiębiorstw, które znalazły się na odpowiednich listach, sporządzono bardziej "twórczą" matrycę dostaw do Europy – stwierdził Kruty.
– Co do tych towarów i usług, których nie objęły sankcje, to nie jest planowany żaden spadek – kontynuował. – Co do grupy, która znajduje się na listach sankcyjnych, jest to wg ocen ekspertów ok. 250-300 mln dolarów rocznie. To przede wszystkim grupa energetyczna i grupa petrochemiczna. Oczywiście jest planowane zmniejszenie dostaw – przyznał urzędnik.
Współpracownik Łukaszenki stwierdził, że izolacja Białorusi okaże się nieskuteczna, ponieważ ma ona "wielu przyjaciół i partnerów". Zaznaczył, że w obecnej sytuacji Mińsk zamierza przekierować eksport do Chin, Rosji, Afganistanu oraz do Egiptu i Zimbabwe.
Kruty zaznaczył, że zrekompensować straty pomogą też preferencyjne stawki za gaz, jakie Białoruś otrzymała od Moskwy.
Czytaj też:
Sankcje UE na Białoruś. Ekspert ocenia: To dotkliwy problemCzytaj też:
Piekło: Putin sobie wymyślił, że pójdzie śladami carycy Katarzyny