Wielka Brytania szykuje się na kryzys energetyczny, który ma zimą uderzyć w jej mieszkańców. Przedstawiciele sektora energetycznego zostali w środę rano wezwani przez ministrów na rozmowy kryzysowe po tym, jak firma konsultingowa Cornwall Insight wydała prognozę mówiącą, że przeciętne rachunki za energię przekroczą w styczniu 2023 r. granicę ponad 4200 funtów (obecnie jest to 1971 funtów).
Prognozy opracowane przez Departament Biznesu ujawniły, że tej zimy według najbardziej prawdopodobnego "najgorszego scenariusza" Wielka Brytania może zostać dotknięta niedoborami prądu wynoszącymi do jednej szóstej szczytowego zapotrzebowania na energię elektryczną.
Aby temu zaradzić, rząd planuje przerwy w dostawach prądu. Reglamentacja energii elektrycznej może nawet dotknąć kolej, ponieważ jest ona jednym z największych odbiorców energii.
Propozycje kandydatów
Kandydat na przywódcę torysów, Rishi Sunak, obiecał większe wsparcie finansowe dla gospodarstw domowych, podczas gdy jego rywalka w wyścigu o fotel premiera kraju Liz Truss odrzuciła propozycję zwiększenia, jak to określiła, "datków" i powiedziała, że zamiast tego obniży podatki.
Komentując ich propozycje, ekspert finansowy Martin Lewis powiedział programowi Radio 4's Today, że „Sunak będzie musiał faktycznie podwoić każde zaproponowane w swoim poprzednim pakiecie wsparcia świadczenie, zwłaszcza dla najbiedniejszych – z 1200 funtów do 2400 funtów".
– Co do propozycji Liz Truss to powiedzmy sobie szczerze: obniżki podatków nie pomogą najbiedniejszym, którzy wybierają między ogrzewaniem a jedzeniem, ponieważ oni nie płacą podatków – dodał Lewis.
6 milionów gospodarstw domowych w Wielkiej Brytanii jest winnych dostawcom prądu średnio 206 funtów. Eksperci prognozują, że zadłużenie będzie rosnąć po tym, jak rachunki za prąd podskoczą w październiku i ponownie w styczniu.
Jedną z propozycji zniwelowania negatywnych skutków podwyżek cen energii dla najuboższych jest wprowadzenie taryfy socjalnej, która umożliwiłaby płacenie niezamożnym niższych rachunków. Ma ona jednak także złe strony - preferencje dla jednej grupy, spowodują wzrost cen dla pozostałych członków społeczeństwa.
– Sytuacja jest absolutnie tragiczna i jestem zdumiony, że nie widać, aby dwoje kandydatów na premiera wypracowało jakikolwiek plan i rozpoczęło jego wdrażanie – powiedział Derek Likorish, były przewodniczący brytyjskiej rządowej grupy doradczej ds. ubóstwa energetycznego cytowany przez "Daily Mail".
Podatek dla koncernów
Media na Wyspach Brytyjskich donoszą, że rząd zdecydował się zwiększyć 25-procentowy podatek od nieoczekiwanych zysków dla firm energetycznych. Decyzję podjęto po tym, jak w tym miesiącu firmy pochwaliły się rosnącymi zyskami.
Były kanclerz Rishi Sunak ogłosił w maju, że zyski firm takich jak BP (koncern paliwowy) będą podlegały 25-procentowemu podatkowi, aby zwiększyć wpływy do budżetu o około 5 miliardów funtów rocznie. Tymczasem, w świetle rosnących obaw o to, czy miliony rodzin w najbliższych miesiącach będzie stać na ogrzanie swoich domów, mówi się już o konieczności podniesienia stawki tego podatku.
Prognoz nie poprawia nawet fakt, że rząd w Londynie zgodził się uruchomić awaryjne elektrownie węglowe oraz przywrócić do funkcjonowania największy brytyjski magazyn gazu w Rough.
Czytaj też:
Poseł FDP: Kryzys dotarł do niemal każdego niemieckiego mieszkaniaCzytaj też:
"Polska i Niemcy mają problem". "Die Welt" ostrzega