Francuski polityk jest oburzony głosem rozsądku, jaki wyszedł z nieformalnej koalicji państw – m. in. Niemiec, Włoch i Polski – które sprzeciwiły się elementowi agendy "klimatystów" w zakresie zakazu sprzedaży aut emitujących dwutlenek węgla.
Planowane pierwotnie na początek marca głosowanie w Unii Europejskiej nad regulacjami, które mają spowodować zakończenie sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi w 2035 roku, zostało opóźnione. Powodem było wycofanie poparcia dla tego przepisu przez Niemcy.
Francuski minister odgraża się Niemcom
Branżowe media odnotowały ciekawą sytuację, ponieważ na tej płaszczyźnie szykuje się konflikt Berlina z Paryżem. Otóż jako obrońca zakazywania Europejczykom samochodów spalinowych przeciwko Niemcom wystąpił minister finansów Francji Bruno Le Maire.
– Jesteśmy gotowi na ostateczną rozgrywkę w tej sprawie, ponieważ jest to błąd polityki środowiskowej. Uważam też, że to błąd ekonomiczny. Pod względem pojazdów elektrycznych jesteśmy od 5 do 10 lat za Chinami, więc musimy podwoić nasze wysiłki – powiedział polityk, odgrażając się jednocześnie, że w tej sprawie jest nawet gotowy do "siłowania się na rękę" z Berlinem.
Chce zakazywania, a nie półśrodków
Zdaniem Le Maire radykalny zakaz należy wprowadzić szybko i do końca, a nie szukać półśrodków albo, co gorsza, z zakazywania rezygnować. Jak tłumaczy, jest to korzystne dla … gospodarki.
– Mówienie, że pójdziemy w kierunku elektryczności, ale pozostaniemy trochę przy spalaniu, jest ekonomicznie niespójne i niebezpieczne dla przemysłu. To nie leży w naszym interesie narodowym, nie leży w interesie producentów samochodów ani w interesie planety – powiedział francuski polityk.
Czytaj też:
Kolejna regulacja uderzy w kierowców. Konfederacja: UE realizuje program "Europa bez samochodu"Czytaj też:
Głosowali za zakazem aut spalinowych. Czym sami jeżdżą?