Były przewodniczący Nowoczesnej był w piątek gościem programu "Jeden na jeden” TVN24. Petru komentował sytuację na rynku paliw w Polsce.
Przypomnijmy, że Polska ma obecnie najtańsze paliwo w Europie, a średnia cena za litr benzyny wynosi 1,33 euro (stan na 21 września 2023 r.). Jednocześnie ceny oleju napędowego są drugie najtańsze w skali Europy. Jednak zdaniem polityka, ten efekt został uzyskany w sposób sztuczny, a odpowiada za to płocki koncern.
– Ewidentnym sposobem obniżenia wrześniowej inflacji, i takiego poczucia Polakom, że jest okej, jest działanie Orlenu, które powoduje, że mamy sztucznie zaniżone ceny na stacjach paliwowych, które prawdopodobnie za 2 tygodnie znikną. Będą znacznie wyższe, być może o złotówkę, być może półtora złotego. Czyli Polaku, kupuj na zapas, bo zaraz się zapasy skończą – stwierdził polityk.
Na słowa Petru zareagował już Orlen, który w zamieszczonym w mediach społecznościowych wpisie przekonuje, że "Grupa ORLEN nie przewiduje zmiany polityki cenowej".
Apel koncernu
We wtorek wieczorem biuro prasowe Orlenu zamieściło w mediach społecznościowych nagranie, w którym zapewnia o stabilności dostaw paliw na stacje oraz apeluje do kierowców o niekupowanie benzyny na zapas.
Adam Kasprzyk, dyrektor do spraw komunikacji korporacyjnej w Orlenie podkreślił, że koncern wielokrotnie stabilizował rynek, także w czasie wojny na Ukrainie. Kasprzyk wskazał, że zapewnienie stabilnej dostępności paliw w Polsce jest priorytetem koncernu.
– Przy wyłączeniu nieprzewidzianych wahań czy zdarzeń na rynku, na które koncern nie ma wpływu, scenariusz braku paliw bądź nagłego wzrostu cen nie zagraża Polsce (...) apelujemy o niekupowanie paliwa na zapas, tak by umożliwić normalną pracę siłom logistycznym obsługującym stacje na co dzień – powiedział Kasprzyk.
Czytaj też:
Petru: Żaden kraj nie wytrzyma takiej liczby imigrantów, jaka chce do niego przypłynąćCzytaj też:
Petru chce prywatyzacji Pekao SA, PKO BP i Orlenu. Sasin: Wpadł w szaleństwo wyprzedaży