Aluminium ma kluczowe znaczenie w produkcji pojazdów elektrycznych, a jego brak spowoduje jeszcze większy wzrost cen dostaw z regionów Bliskiego Wschodu i krajów azjatyckich.
"Wyścig o aluminium z krajów Bliskiego Wschodu, w tym Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Bahrajnu, będzie napędzał inflację w zachodnich firmach z branży transportowej, opakowaniowej i budowlanej, które już teraz borykają się z wysokimi kosztami surowców i płac” – pisze Reuters.
Rywalizacja o aluminium
Według Międzynarodowego Instytutu Aluminium, w ubiegłym roku blisko 9 proc. światowych dostaw przypadło na producentów z Bliskiego Wschodu. Około dwóch milionów ton wysłano do Europy i USA. Utrata rosyjskiego aluminium spowoduje deficyt na rynku europejskim w wysokości 500 tys. ton, który nie zostanie szybko pokryty z innych źródeł.
UE od kilku miesięcy omawia sankcje, które zakażą importu rosyjskiego aluminium. Na razie te rozwiązania nie zostały uwzględnione w najnowszym pakiecie sankcji UE wprowadzonym z okazji drugiej rocznicy inwazji Rosji na Ukrainę, ale oczekuje się, że wkrótce także ten surowiec zostanie objęty unijnymi sankcjami.
Eksperci wskazują, że wzrost cen w przypadku wprowadzenia zakazu raczej nie osiągnie poziomu z 2018 r., kiedy nałożono sankcje na Rusal. W następstwie ceny aluminium na Londyńskiej Giełdzie Metali (LME) wzrosły o 35 proc. w ciągu kilku dni, osiągając najwyższy poziom od siedmiu lat. Wzrost cen może jednak okazać się dość znaczący, jeśli sankcje poprze Londyńska Giełda Metali – 90 proc. aluminium trafia do jej magazynów z Rosji.
Import aluminium do UE z Bliskiego Wschodu stanowił prawie 1,2 mln ton, czyli 18,8 proc. całości, podczas gdy z USA – ponad 800 000 ton, czyli 19,3 proc.
Czytaj też:
Tusk chce nowych sankcji. "Zwrócę się do marszałka Sejmu"Czytaj też:
Indie kupują mniej ropy od Rosji, bo obawiają się sankcji USA