Francja wraca do gry o polski atom. Przecieki z rządu Tuska

Francja wraca do gry o polski atom. Przecieki z rządu Tuska

Dodano: 
Premier Donald Tusk i prezydent Francji Emmanuel Macron
Premier Donald Tusk i prezydent Francji Emmanuel Macron Źródło: PAP / Marcin Obara
Według nieoficjalnych informacji rząd Donalda Tuska może dążyć do współpracy z Francją przy budowie drugiej lub trzeciej elektrowni jądrowej w Polsce.

Jak ustalił "Dziennik Gazeta Prawna", w rządzie bierze górę opcja współpracy z francuskim EDF. "Politycy mówią o krystalizującej się w rządzie woli politycznej, by właśnie ich wskazać jako dostawców technologii dla kolejnej elektrowni" – czytamy.

W zależności od rozstrzygnięć, jakie zapadną w sprawie projektu koreańskiego – firmowanego przez Polską Grupę Energetyczną i kontrolowanego przez Zygmunta Solorza ZE PAK – chodziłoby o drugą albo trzecią elektrownię jądrową w naszym kraju.

"Na razie nie jest jasne, gdzie EDF budowałaby swoją elektrownię (w grę wchodzą m.in. Bełchatów, Kozienice albo Konin – w scenariuszu, w którym rząd dogadałby się z właścicielem Polsatu co do zmiany partnera czy wręcz upaństwowienia przedsięwzięcia spółek)" – podaje "DGP".

Według gazety górę nad kalkulacjami biznesowymi bierze polityka. "Doświadczenia pokazują, że determinacja rządów jest często warunkiem powodzenia projektów atomowych. W tym kluczu należy czytać przymiarki do postawienia na Francuzów" – ocenia dziennik.

Francuski atom w Polsce? Szanse i ryzyka

Zdaniem "DGP" współpraca z EDF to dla polskiego atomu szansa na uniknięcie ryzyk związanych m.in. z kwestionowaniem projektu przez instytucje europejskie, a także na wpisanie się w szybko nabierającą znaczenia narrację o europejskim zielonym przemyśle.

Jednak budowa elektrowni jądrowej w oparciu o dwóch lub trzech partnerów rodzi też ryzyka, takie jak wyższe koszty, większe obciążenia dla regulatora i widmo rywalizacji o ograniczone zasoby, w tym kadrowe – podkreśla gazeta.

"DGP" zwraca jednocześnie uwagę, że powierzenie kolejnej inwestycji francuskiemu EDF ustawiałoby rząd Tuska na ścieżce kolizyjnej nie tylko z Amerykanami, ale także z prezydentem Andrzejem Dudą, który podczas wizyty w USA przekonywał, że Polska powinna wybrać amerykańskiego inwestora również do budowy kolejnej elektrowni.

Z takiego rozwoju wydarzeń nie byłby zadowolony Waszyngton, który liczył na wybór firmy Westinghouse także do drugiej elektrowni w Polsce. Nieoficjalne sygnały są takie, że administracja USA bardzo ostro lobbuje za swoimi koncernami – czytamy w gazecie.

Czytaj też:
Zaczynają się problemy z elektrownią jądrową. "Opóźnienie może wynieść rok"

Opracował: Damian Cygan
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Czytaj także