Paulina Hennig-Kloska zapowiedziała, że projekt nowej ustawy wiatrakowej trafi we wrześniu do konsultacji społecznych. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, jeszcze w tym roku posłowie będą głosowali nad przepisami, którzy poprzednia wersja wywołała kontrowersje i doprowadziła do pierwszej afery koalicyjnego rządu Donalda Tuska.
– My, żeby obniżyć ceny energii, musimy mieć więcej OZE w miksie energetycznym (...) to nie tylko jest zmniejszenie odległości i zwiększenie terenu kraju, na którym tego typu moce energetyczne można postawić, ale również przyspieszenie procesu inwestycyjnego, który w Polsce trwa jednak dość długo. Zrobienie wielu uproszczeń i ułatwień, by OZE budowało się w Polsce szybciej – dokładnie to znajduje się w tej pełnej ustawie. Jest ustawa, trafia już do konsultacji, kończą się uzgodnienia międzyresortowe – powiedziała we wtorek szefowa MKiŚ.
Co ciekawe, jeszcze w styczniu tego roku po wybuchu afery wiatrakowej, Hennig-Kloska przekonywała, że nowa wersja przepisów będzie gotowa za ok. 2 miesiące. Prace nad projektem nadzorował Miłosz Motyka z PSL.
Afera wiatrakowa
Początkowo przepisy zmieniające tzw. ustawę wiatrakową, liberalizujące zasady lokalizacji i budowy elektrowni wiatrowych w Polsce, znalazły się w projekcie ustawy o zmianie ustaw w celu wsparcia odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła oraz niektórych innych ustaw, przedłużającym zamrożenie cen energii do dnia 30 czerwca 2024 r.
Później do poselskiego projektu złożono autopoprawkę, która zakładała usunięcie z proponowanej regulacji kwestii związanych z budową wiatraków.
Projekt ten zmniejszał odległość wiatraków od rezerwatów przyrody czy parków narodowych do nie mniej niż 300 metrów. Natomiast odległość wiatraków od zabudowy mieszkalnej wielorodzinnej, terenów zabudowy zagrodowej, terenów rekreacyjno-wypoczynkowych oraz mieszkalno-usługowych miała zależeć od poziomu hałasu, emitowanego przez wiatraki; ochronie akustycznej miał podlegać teren 300 metrów.
Projekt został ostro skrytykowany przez polityków PiS, którzy przekonywali, że ustawa w takim kształcie może doprowadzić do wywłaszczania mieszkańców pod farmy wiatrowe. Mateusz Morawiecki stwierdził, że rząd Donalda Tuska jeszcze nie powstał, a już ma swoją pierwszą aferę – wiatrakową. Dodał, że na proponowanych przepisach stracą Polacy, a zyskają lobbyści.
Ostatecznie projekt w części dotyczącej wiatraków został wstrzymany pod koniec ubiegłego roku.
Czytaj też:
Zalewska: Podwyżki będą gigantyczne. KE po wyborach odmrozi projektCzytaj też:
Ile na transformację energetyczną? Minister: W najbliższych latach 500 miliardów