"Alert na porodówkach". Rośnie zadłużenie oddziałów ginekologicznych

"Alert na porodówkach". Rośnie zadłużenie oddziałów ginekologicznych

Dodano: 
Sala porodowa
Sala porodowa Źródło: PAP / Łukasz Gągulski
Ostatnie tygodnie to kolejne doniesienia o zapaści w służbie zdrowia. Rośnie zadłużenie oddziałów ginekologiczno-położniczych.

Zadłużenie oddziałów ginekologiczno-położniczych jest już liczone w milionach złotych. "W przypadku 17 szpitali w Małopolsce poziom zadłużenia oddziałów ginekologiczno-położniczych w 2023 roku wyniósł od 800 tys. zł do nawet 8,2 mln zł. Średnia kwota zadłużenia to 4,86 mln zł" – podała we wtorek "Rzeczpospolita", powołując się na dane Stowarzyszenia Szpitali Małopolski, będących częścią oficjalnych wyników finansowych szpitali za 2023 rok. To kolejne niepokojące doniesienia dot. fatalnej kondycji służby zdrowia.

– Zadłużenia porodówek nie rekompensują wyniki finansowe oddziałów neonatologicznych. Część z nich również zakończyła ubiegły rok ze stratą – wskazuje lek. med. Marcin Kuta, dyrektor Szpitala w Tarnowie, członek Stowarzyszenia Szpitali Małopolski.

Lata mijają, a wycena taka sama

Według dyrektorów szpitali, powodem kryzysu jest zbyt niską wycenę procedur położniczych i ginekologicznych. – Koszty porodu niepowikłanego szacujemy na ok. 15–16 tys. zł do momentu wypisu pacjentki i dziecka ze szpitala (razem z opieką nad noworodkiem – red.). Dotyczy to oddziałów ginekologiczno-położniczych, które przyjmują ok. 500 porodów rocznie. Im więcej świadczeń wykonamy, tym bardziej zmniejszają się koszty jednostkowe porodu. Powyżej 1000 porodów refundacja powoli zaczyna dorównywać kosztom. W dalszym ciągu jest jednak spora przepaść między kwotą refundacji a faktycznym kosztem – wylicza prof. Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali.

Z kolei Marcin Kuta zauważa, że "problem nie dotyczy tylko szpitali powiatowych". – Ginekologia i położnictwo nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali. Nie jest to też problem jednego województwa, ale całej Polski. Na razie zmieniane są wyceny procedur medycznych w chirurgii, w internie, a ginekologii i położnictwa nikt nie chce urealnić, co jest o tyle dziwne, że biorąc pod uwagę poziom dzietności w Polsce i jednoznacznie negatywne trendy demograficzne, tym istotniejsza wydaje się jakość opieki nad kobietami w ciąży– mówi "Rz".

Ostatnia zmiana w wycenie porodów miała miejsce w 2017 roku, jednak od tego czasu koszty wzrosły. NFZ podaje, że obecnie wycena porodu niepowikłanego bez znieczulenia wynosi ok. 4,2 tys. zł – podobnie jak porodu cesarskim cięciem. Gdy rodzi się wcześniak, wycena porodu szczególnej opieki nad noworodkiem i znieczulenia sięga od 14,9 tys. zł do 140 tys. zł. Koszt znieczulenia zewnątrzoponowego to 1,1 tys. zł.

Czytaj też:
Gigantyczna luka w NFZ. "To jest groza"
Czytaj też:
Sójka: Na koncie NFZ było zabezpieczonych 14 mld złotych

Źródło: Rzeczpospolita
Czytaj także