Ekipa Trumpa zapowiada protekcyjną politykę handlową. To jeden z głównych punktów w gospodarczej agendzie prezydenta-elekta. Gdy chodzi o Chiny, w grę wchodzi nawet 60 proc. O ile oczywiście prezydent przekona do tego Kongres. Z tym może nie być kłopotu, ponieważ po wyborach z 5 listopada, Republikanie będą dysponowali większością, a w Stanach jest pełna świadomość, że wraz ze wzrostem potęgi Chin, konkurencja pomiędzy dwoma mocarstwami zaostrzyła się na wielu obszarach.
Zdaniem analityków Bloomberg, w odpowiedzi na rosnące amerykańskie cła importowe, Chiny mogą prowadzić ekspansywną politykę monetarną i fiskalną oraz dewaluować juana. Tamtejsi planiści już zaapelowali do decydentów w Pekinie o wzmocnienie popytu krajowego. Jak piszą ekonomiczni analitycy CNCB, polityczny pakiet w tym zakresie ma zostać uruchomiony w przyszłym roku.
Protekcjonizm i wojna handlowa USA – Chiny
Wzrost [PKB] Chin będzie wolniejszy ze względu na drugą kadencję Trumpa, choć straty te mogą zostać częściowo zrekompensowane przez bodźce fiskalne i monetarne – powiedział Dennis Sheng, główny ekonomista ds. Chin w Scope Ratings, cytowany przez Bloomberga.
Jednocześnie chińskie władze mogą zdewaluować krajową walutę, aby zrównoważyć straty wynikające ze zwiększonych ceł, zauważyła agencja. Według szacunków jej ekspertów, kurs juana offshore może osłabić się do 7,5-7,7 jednostek za dolara amerykańskiego, jeśli cła faktycznie wzrosną nawet o 60 proc.
Ponadto Państwo Środka zapewne podejmie odwetowe środki taryfowe. Pekin najprawdopodobniej zwiększy m.in. cła na import produktów rolnych ze Stanów Zjednoczonych.
Bloomberg zwrócił uwagę, że deficyt handlowy USA z Chinami nieco się zmniejszył od czasów pierwszej kadencji Trumpa w Białym Domu. Joe Biden kiedy został prezydentem, nie zmienił ogólnego kursu Waszyngtonu wobec Chin.
Czytaj też:
Von der Leyen chce współpracować z Trumpem. Szykowany jest ruch względem RosjiCzytaj też:
Ludzie Trumpa. Bartosiak: On brzmi jak czarny jeździec laurowy