Z danych Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, przywoływanych przez "Rzeczpospolitą" wynika, że do połowy maja wnioski o łącznej wartości 43,16 mln zł (z bonusem dochodowym i za złomowanie starego pojazdu) dla dofinansowania zakupu elektryka złożyło 1538 osób. Są to wnioski składane przez osoby fizyczne, a także te posiadające kartę dużej rodziny lub prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. Z kolei wnioski dot. lub wynajmu tego rodzaju aut cieszą się jeszcze większym powodzeniem. Złożono ich 2646 na kwotę 77,59 mln zł.
Program "NaszEauto" został uruchomiony w lutym 2024 roku, a jego budżet to 1,6 mld zł. Nikt jeszcze nie dostał środków. "Co więcej, liczba zatwierdzonych wniosków, a więc osób, które mogą już być pewne wypłacenia dotacji, okazuje się być znikoma. W przypadku zakupu zatwierdzono dopiero 44 wnioski (z wartością dopłat 1,35 mln zł), natomiast tych dotyczących leasingu – 59 (wartych 1,69 mln zł). W rezultacie stopień wykorzystania całego programu nie przekracza do tej pory 7,5 proc." – czytamy.
Błędy we wnioskach
NFOŚiGW przekonuje, że winę ponoszą sami beneficjenci. "Około 90 proc. złożonych wniosków wymaga uzupełnienia lub korekty, co wpływa na czas realizacji wypłat" – przekazał Fundusz. Najczęściej popełnianym błędem ma być brak potwierdzenia zapłaty za polisę OC i AC czy podpisanej przez ubezpieczyciela polisy AC. Ponadto wnioskodawcy zapominają o załączeniu dowodu rejestracyjnego lub oświadczenia współmałżonka o zgodzie na zawarcie umowy o dopłatę.
Według zapowiedzi, pierwsza wypłaty ruszą dopiero najszybciej cztery miesiące po złożeniu wniosku. "To oznacza, że pieniądze za wnioski złożone w lutym pojawią się w czerwcu. Kto złożył wniosek teraz, poczeka do jesieni" – zaznacza "Rz".
Maksymalna kwota wsparcia dot. aut elektrycznych wynosi 40 tys. zł. Środki na program pochodzą z KPO.
Czytaj też:
Gigant motoryzacyjny ograniczy produkcję aut elektrycznych