"Ministerstwo Finansów przygotowało stanowisko do propozycji dotyczącej podwyżki płacy minimalnej w 2026 r., które będzie omawiane podczas jednego z najbliższych posiedzeń Rady Ministrów. Zakłada ono wzrost minimalnego wynagrodzenia do poziomu 4806 zł brutto miesięcznie. To oznacza realną podwyżkę o 140 zł miesięcznie względem obecnej stawki, która wynosi 4666 zł. Wzrost ten odpowiada prognozowanej inflacji na 2026 r. i wynosi 3 pkt proc." – czytamy w weekendowym oświadczeniu resortu.
Resort finansów dementuje pogłoski
Ministerstwo Finansów podkreśliło, że zaprzecza doniesieniom medialnym, które sugerują, że resort zaproponował wzrost podwyżki płacy minimalnej w 2026 r. poniżej prognozowanej inflacji na przyszły rok.
"Resort finansów nigdy nie przedstawił takiej propozycji. W związku z powyższym, wszelkie inne informacje, które pojawiają się w przestrzeni publicznej i są powielane przez media, należy uznać za nieprawdziwe i wprowadzające opinię publiczną w błąd" – czytamy dalej.
Tarcia w rządzie. Stanowcze słowa minister
Płaca minimalna wynosi obecnie 4666 zł brutto. Trzy największe centrale związkowe (OPZZ, "Solidarność" i Forum Związków Zawodowych) chcą, by najniższa krajowa wzrosła w 2026 roku do 5015 zł brutto. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ma jednak wyższe oczekiwania. Szefowa resortu Agnieszka Dziemianowicz-Bąk proponuje wzrost o 390 zł brutto – do 5020 zł.
Jak informował na początku czerwca portal Money.pl, minister finansów Andrzej Domański nie zgadzał się na propozycje związkowców i resortu pracy.
– Gdyby przyjąć propozycje ministra finansów, byłby to najniższy wzrost płacy minimalnej od 20 lat. W porównaniu do inflacji byłaby de facto obniżką płacy minimalnej – powiedziała Dziemianowicz-Bąk, cytowana przez serwis, odnosząc się do pierwotnych informacji o płacy minimalnej w wysokości 4670 zł, co dałoby wzrost o 4,7 zł. Minister swoje stanowisko przekazała przewodniczącemu Lewicy Włodzimierzowi Czarzastemu.
Money.pl zwróciło wówczas uwagę, że spór w rządzie o wysokość płacy minimalnej "może być gorący, tym bardziej że przypadł w momencie koalicyjnego przesilenia, ale wpisuje się też w tradycyjny podział między oboma resortami dotyczący bardziej socjalnego i nakierowanego na wzrost gospodarczy kierunku polityki".
Czytaj też:
Sytuacja finansowa Polaków. Oto, co mówią badaniaCzytaj też:
Polacy czują się biedniejsi. Sondaże nie pozostawiają złudzeń