Fundują wojnę przeciwko sobie samym. Kto do licha kiedykolwiek słyszał o czymś takim? – grzmiał niedawno przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ prezydent USA Donald Trump. Przywódcy europejscy przyjęli oczywiście ten komunikat z niezadowoleniem, wskazując na to, jak bardzo udało im się zredukować uzależnienie od rosyjskich surowców.
Formalnie rzecz biorąc, Unia Europejska nałożyła już na Rosję 19 pakietów sankcji. Obejmują one bardzo szeroki wachlarz środków: począwszy od zamrożenia aktywów finansowych, poprzez wprowadzenie ograniczeń w handlu, a skończywszy na zakazach dostępu do poszczególnych usług. Pod tym względem z Unią nie może się równać żadne inne państwo na świecie.
Sama liczba sankcji nie przekłada się jednak automatycznie na jakość ani tym bardziej na ich implementację. Po kilkudziesięciu miesiącach trwania wojny coraz lepiej widać, że Bruksela stworzyła wiele pozorów twardego stanowiska względem Rosji, które jednak tylko częściowo przełożyło się na konkrety.
O tym, jaki jest rzeczywisty stosunek przywódców unijnych do Rosji, świadczy jednak nie częstotliwość poklepywania prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego po plecach lub też liczba wizyt w bombardowanym Kijowie, lecz stan przepływów finansowych między Moskwą a europejskimi stolicami. Wbrew wszelkim zapewnieniom każdego miesiąca kraje Unii Europejskiej kupują od Rosji paliwa kopalne o wartości ok. 1,17 mld euro.
Eurokraci prowadzą skomplikowaną grę, w której trwająca wojna stanowi dla nich pretekst do wzmocnienia własnej niezależności od USA oraz budowy unijnego państwa federalnego, a dziurawe sankcje pozwalają utrzymać pozycję Rosji, która docelowo ma się stać ponownie sojusznikiem Berlina.
Nowy hegemon
Niedawno Eurostat opublikował bardzo interesujące dane, na których podstawie można dokładnie przeanalizować, w jaki sposób zmienił się import surowców energetycznych w Europie od momentu wybuchu wojny. Teoretycznie doszło w tym czasie do epokowych zmian, ponieważ jeszcze w 2021 r. Rosja odpowiadała za aż 45 proc. całego importu gazu i 27 proc. ropy do wspólnoty. Do końca 2024 r. udział ten spadł do odpowiednio 19 proc. i 3 proc.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
