Paweł Kukiz był jednym z gości programu "Kawa na ławę". Odnosząc się do rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989 roku podkreślił, że gdyby w rzeczywistości wybory te były końcem komunizmu, dziś w Parlamencie Europejskim nie zasiadaliby tacy politycy jak Włodzimierz Cimoszewicz i Leszek Miller.
– My nie będziemy mieli pełnej demokracji i w pełni wolnego państwa, dopóki każdy obywatel nie będzie posiadał biernego prawa wyborczego, nie będzie mógł kandydować do Sejmu bez żadnych list partyjnych. – Dzisiaj ktoś, kto chce kandydować do Sejmu, chce zostać posłem, musi startować z listy jakiejś partii, a w związku z tym podporządkowuje się już na dzień dobry woli oligarchii partyjnej i wodza – przekonywał.
W kontekście swoich postulatów lider Kukiz'15 mówił również o ostatniej rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim. – Ostatnio rozmawiałem, ze trzy dni temu, z panem prezesem i nie był szczególnie zainteresowany. Oczywiście mówi: wspólne listy jak najbardziej. To nie była moja propozycja, tylko pana prezesa, ale nie było żadnego zainteresowania jeśli chodzi o bierne prawo wyborcze dla każdego Polaka, wprowadzenia referendum – mówił polityk. Na pytanie dziennikarza, czy Kaczyński zaproponował mu wspólne listy wyborcze, Paweł Kukiz odparł: "Od początku". Jak wyjaśnił, prezes PiS już dawno proponował mu budowę koalicji.
Czytaj też:
Liroy-Marzec żartuje z Kukiza. "Paweł mrugnij dwa razy jeśli jesteś przetrzymywany"Czytaj też:
"Kilkakrotnie podkreślał, że rozmawia z PSL". Maciejowski: Kukiz kłamie