Przywódcy 28 państw Unii Europejskiej doszli do porozumienia ws. obsady najważniejszych stanowisk w UE. Kandydatką na funkcję przewodniczącego Komisji Europejskiej jest niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen.
Szczyt UE wybrał premiera Belgii Charlesa Michela na przewodniczącego Rady Europejskiej. Rada Europejska nominuje Francuzkę Christine Lagarde na szefową Europejskiego Banku Centralnego, a szefa hiszpańskiego MSZ Josepa Borrella na szefa dyplomacji UE. Teraz decyzja należy do Parlamentu Europejskiego, bo to europosłowie ostatecznie zatwierdzają przewodniczącego Komisji Europejskiej. Głosowanie ma nastąpić na sesji za niecałe dwa tygodnie.
Czytaj też:
Jest porozumienie ws. obsady najważniejszych stanowisk w UE. Timmermans przepadł
Premier zaznaczył, że pokazaliśmy w Brukseli, iż potrzebujemy kandydatów, którzy mają potencjał łączenia Europy i którzy nie obrażają państw Europy oraz rozumieją różnice między państwami. – Sprzeciwialiśmy się kandydaturze Fransa Timmermansa, który nie był kandydatem łączącym. Nowe czasy, nowe idee, to nowe otwarcie dla Europy. Doprowadziliśmy do tego, że przyjęte zostały propozycje z nowymi kandydaturami. Byliśmy o krok od wyboru kandydata radykalnej lewicy. Faktem też jest, że proces wyboru tego kandydata dokonywał się nie do końca transparentnie. Byliśmy obrońcą tego trybu podejmowania decyzji, jaki został zapisany w traktatach. Zaznaczyliśmy rolę Grupy Wyszehradzkiej, która mówiła tym samym głosem – powiedział.
– Pokazaliśmy, że eskalowanie konfliktu z Polską nie prowadzi do niczego dobrego, jest drogą donikąd. Wskazywaliśmy na rozwiązania pozytywne. Chcę podkreślić, że z kandydatką na przewodniczącą KE miałem okazję rozmawiać. Jestem przekonany, że ta agenda strategiczna, a więc przemysłowa, konkurencyjności, NATO, Rosja.. widzę tu dużą szansę na zbudowanie wspólnego mianownika i spójność naszej polityki. Jednocześnie chcę podkreślić naszą zdolność do budowania koalicji. Mniejszość blokująca to było osiem państw, ale nie mieliśmy pewności, czy ona była. Podkreślaliśmy, że nie może tak być, że tak ważne wybory odbywają się poza nami – powiedział szef rządu.
Czytaj też:
"Mocne upodmiotowienie Grupy Wyszehradzkiej", "sukces". Komentarze po decyzjach w Brukseli