Politolog: Po raz pierwszy Polska zagrała w europejskiej I lidze

Politolog: Po raz pierwszy Polska zagrała w europejskiej I lidze

Dodano: 
Prof. Kazimierz Kik
Prof. Kazimierz Kik Źródło: PAP / Michał Walczak
Polska grała w pierwszej lidze. To znaczy, że przejawiła inicjatywę i ta inicjatywa została podjęta przez część państw. Tak zwany lewicowo-liberalny mainstream nie był w stanie przeprowadzić swoich zamysłów personalnych. I rzeczywistą korektę wprowadzono w dużym stopniu z inicjatywy i przy udziale Polski. To był pierwszy w historii szczyt, podczas którego polski premier odgrywał rolę inicjatywną – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

Szczyt unijny – sukces, czy porażka rządu Mateusza Morawieckiego?

Prof. Kazimierz Kik: Przede wszystkim widzimy, że Polska grała w pierwszej lidze. To znaczy, że przejawiła inicjatywę i ta inicjatywa została podjęta przez część państw. Tak zwany lewicowo-liberalny mainstream nie był w stanie przeprowadzić swoich zamysłów personalnych. I rzeczywistą korektę wprowadzono w dużym stopniu z inicjatywy i przy udziale Polski. To był pierwszy w historii szczyt, podczas którego polski premier odgrywał rolę inicjatywną.

Jednak był kilka lat temu szczyt, podczas którego Donald Tusk, polski premier został wybrany przewodniczącym Rady Europejskiej.

Był. Jednak ten szczyt, który wyniósł Donalda Tuska na stanowisko, był szczytem dominacji Angeli Merkel. Na pewno nie był to żaden sukces Polski. Czy obecny szczyt zostanie oceniony jako sukces? Trudno powiedzieć. „Po owocach poznamy”. Natomiast był to bez wątpienia pierwszy szczyt, na którym Polska odegrała tak ważną rolę. I wpłynęła na skorygowanie ustaleń przygotowanych przez rządzący dotąd Unią liberalny mainstream.

A jak ocenia Pan wybór Ursuli van der Leyen na stanowisko szefowej Komisji Europejskiej?

Tu trzeba się przyjrzeć nie tylko wyborowi pani nowej szefowej komisji, ale też kandydatom na inne stanowiska. Przewodniczącym Parlamentu Europejskiego został Włoch. A więc mamy do czynienia z jednej strony z przełamaniem ustaleń personalnych przygotowanych przez neoliberalny mainstream, ale też przejęciem Parlamentu Europejskiego przez Włochów Salviniego. A więc przez grupę sceptyczną wobec europejskiego mainstreamu. I nurt ten okazuje się, że choć ma tylko 23 proc. głosów w Parlamencie Europejskim, to jego wpływ jest znaczący.

Wróćmy do Polski. Jak ocenia Pan osobistą rolę szefa rządu w unijnym szczycie?

Rola premiera absolutnie wzrosła. Był to pierwszy szef rządu, który po pierwsze – w sposób wiarygodny poprowadził rozmowy. Po drugie – sam inicjował stanowisko mniejszości. Mateusz Morawiecki sprawdził się podczas szczytu jako równorzędny gracz względem europejskich przywódców.

Jakie będą konsekwencje tego szczytu dla bieżącej polityki polskiej?

Pani Ewa Kopacz będzie wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego. Ale pan Tusk traci funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej. A więc stanowisko dużo ważniejsze. Gdybyśmy popatrzyli jakie były aktywa Platformy Obywatelskiej i jakie będą, to tu nastąpił poważny regres wpływu opozycji na sprawy Europejskie. To oznacza, że PO poniosła swoiste niepowodzenie.

A Prawo i Sprawiedliwość?

Poza wspomnianą inicjatywnością, zablokowaniem nie chcianej kandydatury, liczą się zyski w stanowiskach unijnych. Tu na razie PiS zyskał niewiele. Wiemy o funkcji przewodniczącej komisji ds. zatrudnienia dla Beaty Szydło, ale w poprzednich kadencjach Polska miała więcej przewodniczących komisji. Teraz czeka nas interesująca rozgrywka o komisarza. Jeśli uda się Prawu i Sprawiedliwości uzyskać funkcję komisarza dla przedstawiciela rządu PiS, to przy regresie Platformy dla partii rządzącej będzie to oczywisty polityczny zysk.

Czytaj też:
Prof. Maliszewski: Upadł mit o izolacji rządu PiS w Unii Europejskiej
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także