"DGP" dotarł do raportu NIK dotyczącego przekazania systemu poboru opłat drogowych viaTOLL w ręce Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Raport został najpierw utajniony, ale po interwencji ABW klauzulę zdjęto.
Dziennik zwraca uwagę, że w sprawie viaTOLL nie osiągnięto dwóch najważniejszych celów, które przyświecały repolonizacji systemu.
Po pierwsze, nie uniezależniliśmy się od podmiotów z kapitałem zagranicznym. NIK stwierdził, że pozostał poprzedni system i w dużej mierze poprzedni podwykonawcy.
Po drugie, mimo obietnic rządu, nie spadły koszty funkcjonowania systemu. Według NIK jest wręcz przeciwnie. "NIK porównał dwa okresy: grudzień 2017 - marzec 2018 (przed zmianą operatora) z grudniem 2019 - marcem 2019 (po zmianie). W tym pierwszym okresie koszt funkcjonowania systemu wyniósł 134,9 mln zł, a w tym drugim ponad 145 mln zł" – czytamy w gazecie.
Administracji zaangażowanej w przejęcie systemu NIK wytknął opieszałość w podejmowaniu decyzji, brak wiedzy dotyczącej funkcjonowania nowoczesnych systemów poboru, błędy proceduralne oraz brak ludzi posiadających odpowiednie kompetencje.
"DGP" zwraca uwagę, że viaTOLL działa od lipca 2011 r. W ubiegłym roku wpływy do budżetu z poboru opłat przekroczyły 2 mld zł (pieniądze trafiają na budowę i modernizację dróg). System zbudowało i utrzymywało konsorcjum, którego liderem była austriacka firma Kapsch.
"Ideę przejęcia systemu przez Skarb Państwa należy uznać za słuszną. Pod warunkiem że administracja jest na to gotowa. Zdaniem NIK nie była" – pisze dziennik.