W poniedziałek ulicami stolicy przeszedł marsz upamiętniający ofiary masowych mordów na Woli, których Niemcy dokonali w pierwszych dniach sierpnia 1944 r.
W liście do uczestników uroczystości prezydent Andrzej Duda napisał, że była to zbrodnia "niewyobrażalna, która mimo wielu innych okrucieństw II wojny światowej, nie miała precedensu".
Historycy szacują, że w dniach 5-7 sierpnia 1944 r. w lewobrzeżnej części stolicy Niemcy wymordowali od 30 do 60 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci. Dziennie ginęło ich około 10 tys. 12 ton ludzkich prochów, w tym zabitych i spalonych mieszkańców Woli, złożono w mauzoleum przy pomniku "Polegli Niepokonani" na Cmentarzu Powstańców Warszawy.
Jak ocenia Piotr Gursztyn, autor książki "Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona", była to największa jednorazowa masakra ludności cywilnej dokonana w Europie w czasie II wojny światowej, a zarazem prawdopodobnie największa w historii pojedyncza zbrodnia popełniona na narodzie polskim. Zdaniem Jana Ołdakowskiego, dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego, rzeź Woli to jeden z największych aktów totalitarnego ludobójstwa na ludności nieżydowskiej podczas II wojny światowej. Sprawcy tej zbrodni do dzisiaj pozostają bezkarni.
Czytaj też:
Godzina "W". W Warszawie tłum oddał hołd powstańcom