W Niemczech słowa te odbiły się szerokim echem.
"Akurat Polsce wolno grać rolę posłusznego pieska Trumpa. Kraj, dla którego solidarność w Europie staje się coraz bardziej obcym pojęciem. Zgarniać kasę od UE, to tak – Polska jest największym beneficjentem środków unijnych – ale siedzieć cicho, kiedy mowa o niemiłych zobowiązaniach, takich jak rozdzielenie uchodźców. Na marginesie: Niemcy i tak już podwyższyły swoje wydatki na obronę. Mimo Trumpa. Nie są to czasy na próbę sił, jest to pora rozsądku i dyplomacji. Na pochopne działania nie ma miejsca" – pisze w tym kontekście "Der Neue Tag".
Z kolei "Frankfurter Allgemeine Zeitung" wskazuje, że ręce zacierają przeciwnicy NATO i zacieśnienia stosunków transatlantyckich. "Sposób, w jaki rząd Trumpa przypomina Niemcom, że są daleko w tyle ze swoimi zobowiązaniami wyraźnego zwiększenia wydatków na obronę, ma wiele aspektów. Choćby metoda - równa się wymuszaniu okupu. Kiedy obcesowy ambasador Trumpa w Berlinie grozi wycofaniem amerykańskich wojsk z Niemiec; kiedy wiąże niemieckie wydatki na obronność z eksportem do Ameryki, jest to woda na młyn każdego, kto chce możliwie dużego dystansu do Stanów Zjednoczonych. Ale zrujnowanie niemiecko-amerykańskich stosunków nie może być właściwie celem amerykańskiej polityki – tyle że nagonka na Niemcy właśnie do tego prowadzi! Przeciwnicy NATO i ściślejszych stosunków bilateralnych mogą nie posiadać się ze szczęścia" – czytamy na łamach dziennika.
"Wycofanie brzmi tak prosto. Ale takie nie jest. Kiedy ambasador USA sugeruje, że wojska jego kraju stacjonują w Niemczech bezinteresownie, nie mówi nawet połowy prawdy. Przykład Ramstein: trudno sobie wyobrazić, by USA obyło się bez tego potężnego areału, centrum logistycznego w Europie i poza nią. Zainwestowano tam ogromne sumy, ostatnio na największy poza USA szpital wojskowy. Trudno, żeby Waszyngton z tego zrezygnował. Fakt, że inne, mniejsze amerykańskie bazy stoją do dyspozycji lub są zmniejszane, od wielu lat jest rzeczywistością" – tak sytuację ocenia "Augsburger Allgemeine".
Czytaj też:
Zaskakujący wpis ambasador Mosbacher na Twitterze
Przypomnijmy, że w czerwcu w wywiadzie dla portalu DoRzeczy.pl były dyplomata Ryszard Żółtaniecki powiedział: – Niemcy powinni się wreszcie zdecydować, czy chcą amerykańskich żołnierzy na swoim terenie, czy nie. Z drugiej strony wojska USA w Niemczech to przecież siły okupacyjne. Amerykanie tam przyszli i zostali. U nas są zupełnie z innych powodów.
Warto zwrócić uwagę, że obecnie z 29 krajów członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego tylko pięć państw spełnia wymagane kryteria i przeznacza 2 proc. PKB na obronność. Oprócz USA są to: Wielka Brytania, Grecja, Estonia i Polska.
Prezydent Donald Trump wielokrotnie krytykował sojuszników z NATO, a przede wszystkim Niemcy za przeznaczanie zbyt małych środków na obronność i niewypełnianie zobowiązań sojuszniczych.
Czytaj też:
Sasin: Rząd obniża podatki i będzie to robić dalej