– To jest modelowe działanie opozycji w sensie szybkości i skuteczności (...) Były trzy fakty w tym tygodniu: po pierwsze Komisja Europejska, która zwróciła się do TSUE z prośbą o zamrożenie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Następnie uchwała Parlamentu Europejskiego potępiająca rzekomo naruszoną polską praworządność. I po trzecie obecność Komisji Weneckiej. To ciało krytycznie oceniające ustawę dyscyplinującą sędziów – wyliczał Paweł Lisicki w programie "Gość Wiadomości".
Zdaniem publicysty, Senat przyspieszył prace nad nowelą ustaw sądowych, aby pokazać, że "te wszystkie głosy mają dodatkowe uzasadnienie". – Senat chciał pokazać, że przynajmniej część polskiej opinii publicznej jest przeciwna temu, co się dzieje – ocenił redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy".
– Dla dużej części opozycji suwerenność i niepodległość Polski przestały być istotną wartością. Spór toczy się teraz o to, czy Polacy są w stanie sami przyjmować rozwiązania prawne, czy ma za nich robić to Bruksela – podsumował Paweł Lisicki.
W piątek Senat odrzucił nowelę ustawy o ustroju sądów powszechnych i Sądzie Najwyższym. Za odrzuceniem głosowało 51 senatorów, przeciw było 48, nikt nie wstrzymał się od głosu. Nowelę pod koniec ubiegłego roku przyjął Sejm. Rozszerza ona odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów i wprowadza zmiany w procedurze wyboru I prezesa Sądu Najwyższego. Kandydata na to stanowisko będzie mógł zgłosić każdy sędzia SN. W razie problemów z wyborem kandydatów ze względu na brak kworum w ostatecznym stopniu planowanej procedury do ważności wyboru będzie wymagana obecność 32 sędziów SN. Jednak w noweli chodzi przede wszystkim o niepodważanie statusu sędziów wybranych przez nową Krajową Radę Sądownictwa.
Ustawa wróci teraz do Sejmu. Wszystko wskazuje na to, że izba zmieni decyzję Senatu i przyjmie projekt w wersji, jaką uchwalono pod koniec ubiegłego roku.