Ducunt volentem fata, nolentem trahunt – powolnego prowadzą losy, opornego ciągną siłą. Tak, wiem, łacińskie cytaty do dobrego tonu nie należą.
A co zrobić, kiedy akurat te słowa jak żadne inne doskonale oddają to, co wydarzyło się w Polsce w środowy wieczór? Co najmniej od końca marca, czyli od chwili, kiedy rząd ogłosił ostre, nigdy wcześniej niepraktykowane kroki w walce z epidemią koronowirusa i zamknął Polskę na cztery spusty, było wiadomo, że organizowanie wyborów prezydenckich 10 maja nie ma sensu.
Czytaj też:
Nowe wybory czy "przesunięcie wyborów"? Gowin tłumaczy
Czytaj też:
Człowiek Gowina chwali porozumienie ws. wyborów. "Bardzo dobry scenariusz dla Polaków"
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.