W sobotę na Placu Defilad przed Pałacem Kultury zorganizowano wiec solidarności z "Margot", aktywistą zatrzymanym za zatak na pracownika Fundacji Pro-Prawo do Życia oraz wszystkimi osobami nieheteronormatywnymi, które są w Polsce rzekomo prześladowane.
Protestujący mieli ze sobą tęczowe flagi i transparenty z hasłami takimi jak: "Chrońcie ludzi, nie pomniki", "I'm Human. Dobro zwycięży, jestem człowiekiem", "Jesteśmy z wami. #muremzastopbzdurom", "Miłość buduje, przemoc rujnuje". Demonstranci przypięli też flagę LGBT do pomników Mikołaja Kopernika i Adama Mickiewicza przed pałacem. Uczestnicy demonstracji po części z przemówieniami, tańczyli i śpiewali. Manifestacja odbyła się pod hasłem "Nigdy nie będziesz sama! Solidarnie przeciw queerfobii". Organizatorami byli Stop Bzurom, Koalicja Antyfaszystowska, Queer Four oraz Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza.
Demonstrujący przynieśli wizerunek prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Skandowali "Gdzie jest Rafał?". Nieobecność włodarza Warszawy, który wielokrotnie deklarował solidarność z osobami LGBT, stała się jednym z tematów dyskusji także w mediach społecznościowych.
Czytaj też:
"Gdzie jest Rafał?!". Podczas wiecu solidarności z Michałem Sz. zabrakło prezydenta Warszawy
"Niestety nie mogłem być w tym czasie w Warszawie. Odwoziłem dzieci na wakacje i byłem w podróży, daleko od kraju. Rozumiem i popieram głosy protestujących, którzy chcieli wyrazić swój sprzeciw wobec ostatnich działań władz i organów ścigania. Podobnie jak zebrani wczoraj pod PKiN demonstranci uważam, że w sprawie Margot oraz protestujących reakcja państwa była rażąco nieproporcjonalna" – tłumaczy włodarz stolicy, po raz kolejny podkreślając swoje wsparcie dla protestujących.